Elektryczne samochody dostawcze mają całkiem sporo sensu. A raczej miałyby, gdyby ich zasięg był nieco większy. Realnie, większość z nich z trudem dobija do 200 km na jednym ładowaniu, a to za mało dla większości kurierów, zwłaszcza jeśli baza firmy znajduje się za miastem. Ten segment ma jednak przed sobą przyszłość, gdy technologia jeszcze trochę się rozwinie.
Co z elektrycznymi vanami?
Mam na myśli auta osobowe bazujące na dostawczakach, takie jak Peugeot Traveller albo Citroen Spacetourer. Wiadomo, że w wersjach elektrycznych nie poradzą sobie jako auta rodzinne. Ale w niezbyt wielkich, europejskich miastach, powinny sprawdzić się jako tzw. „shuttle”, czyli busiki np. odbierające klientów z lotniska i zawożący ich do hoteli. Mogą też rozwozić pracowników po terenie dużych zakładów przemysłowych.
Na rynek właśnie trafia nowy model tego typu – Citroen E-Spacetourer.
Jest to techniczny bliźniak elektrycznego Peugeota Travellera, który także wkrótce pojawi się w salonach. W wersji podstawowej ma akumulator o pojemności 50 kWh, który wystarcza na przejechanie 230 km (według WLTP). Droższa odmiana będzie miała akumulator o połowę większy. Odmiana 75 kWh pokona nawet 330 km, zanim się rozładuje i stanie na poboczu.
Citroen E-Spacetourer: moc i osiągi.
Moc wynosi tu 136 KM, a moment obrotowy – 260 Nm. To oznacza, że E-Spacetourer jest napędzany tą samą jednostką, która pracuje np. w Peugeocie e-208. O ile jednak w elektrycznym aucie miejskim o takiej mocy można poczuć trochę emocji podczas przyspieszania, o tyle w 9-osobowym vanie rewelacji nie będzie. Zwłaszcza że najczęściej używanym trybem jazdy będzie ten o nazwie Normal, w którym Citroen rozwija 109 KM i 210 Nm. W Eco ma tylko 82 KM i 180 Nm, a żeby korzystać z pełnych możliwości silnika, trzeba włączyć tryb Power. Prędkość maksymalna w każdym wypadku wynosi 130 km/h.
Do wyboru – trzy długości nadwozia.
Wersja XS mierzy tylko 4,6 m, czyli tyle co Golf kombi. Nie powinna sprawiać kłopotów podczas parkowania w ciasnym miasteczku. Odmiana M ma 4,95 m długości, a XL – aż 5,3 m. Ta ostatnia sprawdzi się jako wspomniany „busik lotniskowy”, mieszczący prócz kierowcy aż ośmiu pasażerów. Debiut nowego Citroena zaplanowano na koniec 2020 roku. Cen jeszcze nie znamy, ale trudno spodziewać się okazji. Spodziewamy się dwójki na początku i sześciu cyfr.