Jednak lubimy mieć auta choć trochę na własność. BMW kończy z nietypową subskrypcją

0
357

Do tego realizowany nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale też wyłącznie… w jednym mieście. Aczkolwiek podobnych przypadków jest więcej.

Jaki program subskrypcyjny BMW?

Tzw. Access by BMW. Pomysł był raczej nietypowy, jeśli brać pod uwagę to, jak do tej pory przez dekady sprzedawano samochody. Polegał na tym, że płacimy stałą miesięczną kwotę, w ramach której mamy dostęp do określonej floty aut. Nie kupujemy ani nie wypożyczamy od początku jednego konkretnego modelu – możemy najpierw jeździć sobie X5, a potem uznać, że chyba jednak wolelibyśmy jeździć 4-ką i już – jeździliśmy 4-ką. Albo zaczynamy od M5, a potem jednak uznajemy, że SUV coupe to najwyższa forma samochodu i przesiadamy się do X6M – droga wolna, lewy pas jest wasz. BMW podstawi auto pod dom i odbierze to już znudzone.

Plus właściwie wszystko mamy w pakiecie. Ubezpieczenia, serwis i tak dalej – kompletnie nas to nie obchodzi. Jeździmy, lejemy paliwo, nudzimy się, zmieniamy auto.

Co poszło nie tak?

Tego niestety dokładnie nie wiadomo. BMW nie chciało się nawet podzielić informacjami na temat wyników eksperymentalnej usługi. Wiadomo tylko tyle, że dwuletni program pilotażowy nigdy nie trafił do większej liczby miast, a także… że inni próbowali z podobnymi programami i skończyli dość podobnie.

Przykładowo Mercedes ze swoją usługą subskrypcyjną pożegnał się na początku zeszłego roku – przyznając zresztą, że po prostu kiepsko się sprzedawała. Zamknięcie analogicznej usługi od Audi zaplanowane jest na koniec tego miesiąca. Kilka podobnych usług jeszcze się trzyma – jak np. ta od Porsche – ale w takim modelu, w jakim próbował Mercedes, BMW i Audi, raczej skończy się to tak samo.

Podstawowy problem? Cena. Przykładowo w przypadku subskrypcji Audi Select cena najtańszego pakietu wynosiła niemal równo 1000 dol. Za te pieniądze mogliśmy jeździć A4, Q5, S3 albo TT. Może i byłoby to ciekawe, gdyby nie fakt, że szybkie sprawdzenie cenników pokazuje, że to kwota właściwie dwukrotnie wyższa niż standardowy leasing S3 w Stanach Zjednoczonych. Trzeba do tego wprawdzie doliczyć jeszcze w tym drugim przypadku wpłatę własną, ale do dalej wychodzi słona dopłata premium ponad standardową dopłatę premium.

Najwyraźniej grono ludzi, którzy na co dzień wożą dzieci do szkoły Q5, a potem biorą urlop (w programie Audi auto można było zmieniać dwukrotnie w ciągu miesiąca, więc co weekend odpada) i przesiadają się do TT czy S3, jest raczej niewielkie. Albo pokrywa się gronem ludzi, których stać na zakup albo leasing obu tych modeli, bez ryzykowania, że akurat zostaną na weekend nie z tym autem, którego potrzebują.

Zwykłe subskrypcje raczej jednak z nami pozostaną.

Bo jak inaczej nazwać np. leasing bez wykupu i ze wszystkim w pakiecie? Ach, tak, abonamentem albo najmem długoterminowym. Po prostu producenci przekonali się, że póki co jeszcze jakoś nie spieszy nam się do tego, żeby płacić za kilka aut jednocześnie, a jeździć tylko jednym.

Jednak lubimy mieć auta choć trochę na własność. BMW kończy z nietypową subskrypcją