Chińczycy po latach fascynacji radykalną nowoczesnością zorientowali się, że jest też pewna grupa klientów, którzy cenią sobie styl retro. Pierwszym przejawem tego była ogromna limuzyna Hong Qi L5, wyglądająca jakby miała 50 lat. Jednak z uwagi na wysoką cenę i znikomą skalę produkcji nie był to samochód, który realnie wpłynąłby na rynek. Minęło ok. 5 lat od debiutu L5 i nagle chińskie retronowości zaczęły się wylewać wartkim strumieniem. Chodźmy po kolei.
Great Wall Motors FUTURIST Concept
Spokojnie, to tylko render, ale dość niezwykły. Po pierwsze: czemu ktoś nazwał auto stylizowane na retro słowem FUTURIST? Nie wiem, mogę tylko się domyślać że Chińczycy traktują angielskie słowa jako „coś co brzmi fajnie i zagranicznie”, a co one znaczą, nie jest aż tak ważne. Ważne jest, żeby wiedzieć, że na poniższym renderze przód Futurista jest po lewej, a tył z prawej, bo można by się pomylić.
Samochód ten istnieje naprawdę. CarNewsChina.com już go widziało, wprawdzie na razie w skrzyni, ale jak to mówią, być jest. O samym Futuriście wiadomo bardzo niewiele. Wiemy, że egzemplarz pokazowy będzie elektryczny, ale nowa platforma Great Wall pozwala na napęd benzynowy, plug-in hybrid, elektryczny, a nawet wodorowy. Wiadomo też, że Futurist w wersji EV będzie miał akumulatory bez kobaltu, co jest o tyle ważne, że pozyskiwanie kobaltu odbywa się głównie w bardzo biednych i niestabilnych politycznie krajach.
Songsam MPV
Drugi koncept – lub być może już wersja produkcyjna – to pojazd nowej marki Songsam o mało wymyślnej nazwie MPV. Widzę w nim podróbkę VW Bulli, tyle że oczywiście z nowoczesnym, „bezpiecznym” przodem. Umiejscowienie i kształt reflektorów czy biały „jęzor” wlewający się na przód to jednoznaczne nawiązania do klasyki , szkoda tylko że ogólnie to auto jest elektryczną pokraką i nie za bardzo trzyma jakieś miłe dla oka proporcje. Nie należy jednak skreślać marki Songsam, bo są to debiutanci i walą od razu z grubej rury – a chociaż rura jest trochę koślawa, to jednak doceniam mocny start. Zwłaszcza, że nie jest to ich jedyny produkt. Jest jeszcze…
Songsam SS Dolphin
W Chinach nie ma zakazu używania skrótu SS, ale nie wróżę temu samochodowi kariery w Niemczech. W Stanach zresztą też nie – Amerykanie szybko się zorientują że to pokraczna podróbka Corvette C1. Jeszcze śmieszniej jest pod maską, bo Songsam SS Dolphin to hybryda plug-in z silnikiem 1.5 napędzającym podobno przednie koła, stąd też ten przesadzony zwis przedni. Niestety, nie ma oficjalnych danych technicznych, więc są to tylko spekulacje. Wnętrze ma już charakter w pełni nowoczesny, jest automatyczna skrzynia biegów i dwa duże ekrany. Ktoś na nich nakleił logo przypominające West Coast Customs. Podobno Songsam wcześniej zajmował się motocyklami, a teraz wziął się za samochody z pomocą jakiegoś amerykańskiego partnera.
Nazwa SS Dolphin pochodzi od niemieckiego statku, który Niemcy zbudowali w 1956 r. dla izraelskiego armatora. Niemcy nazwali statek dla Izraela „SS”. Dobra, dość internetu na dziś. Macie tu jeszcze parę ładnych obrazków samochodu Songsam w wersji coupe i cabrio, a ja już, pozwólcie, już się oddalę…