Zatrzymanie prawa jazdy za agresję na drodze? Nic to nie da, to tylko populizm

0
321

Przy polskim Sejmie działa Komisja do Spraw Petycji. Jak sama nazwa wskazuje jej zadaniem jest rozpatrywanie petycji, które składane są do organu ustawodawczego. Petycje są różne, ważne, mądre, głupie, czy kompletnie odjechane. Każdy może je wnieść ponieważ jest to przywilej wynikający wprost z art. 63 Konstytucji RP. W trakcie rozpatrywania znajduje się petycja, której autorzy zwrócili uwagę na problem z agresją na publicznych drogach. Problem istnieje, można nawet odnieść wrażenie, że z roku na rok narasta. Przeświadczenie o tym jest tym większe, im więcej ogląda się filmów z serii Polskie Drogi, czy Stop Cham. Przyjrzyjmy się szczegółom postulatu.

Zatrzymanie prawa jazdy za agresję ma rozszerzyć katalog z art. 135 Prawa o ruchu drogowym

Autorzy petycji proszą o dodanie do art 135 ust. 2 dwóch punktów, które umożliwią policjantowi zatrzymanie prawa jazdy za pokwitowaniem w przypadku ujawnienia czynu polegającego na:

umyślnym zajechaniu drogi innemu pojazdowi w celu zmuszenia kierującego nim do zatrzymania lub gwałtownego zmniejszenia prędkości pojazdu,

oraz kolejny przypadek:

zatrzymaniu i opuszczeniu pojazdu, przez kierującego nim lub jego pasażerów, z zamiarem znieważenia lub naruszenia nietykalności cielesnej kierującego innym pojazdem lub jego pasażerów lub uszkodzenia pojazdu innego uczestnika ruchu drogowego lub w celu złośliwego uniemożliwienia kontynuowania mu jazdy.

Postulat pierwszy dotyczy dobrze znanej praktyce pokazania kto rządzi na drodze. Na łamach Autobloga opisywaliśmy zdarzenia, które wyczerpują znamiona tego czynu. Najczęściej dochodzi do niego na drogach z co najmniej dwoma pasami ruchu w jedną stronę. Jeden kierowca postanawia zostać szeryfem i egzekwować przepisy ruchu drogowego dotyczące dozwolonej prędkości uporczywie jadąc lewym pasem, przy okazji łamiąc przepisy o nakazie jazdy prawą stroną, a kierowca za nim nie wytrzymuje psychicznie wleczenia się za kimś, więc czeka na okazję, żeby wyprzedzić prawym pasem. Gdy ta sztuka mu się udaje, wtedy zajeżdża drogę blokującemu, oznajmiając, że teraz to on jest prawem i gwałtownie hamuje. Czasem kończy się to to tylko wzajemnymi wyzwiskami, a czasem stłuczką. Moim ulubionym filmem w tym miesiącu jest starcie ciągnika z Mercedesem.

Zatrzymanie prawa jazdy za agresję na drodze? Nic to nie da, to tylko populizm

Obrazek niepowiązany

Druga postulowana zmiana jest ciekawsza i trudniejsza do udowodnienia

Jeżeli ktoś przed nami wysiada z auta i idzie w naszym kierunku, a chwile wcześniej starliśmy się w jakiejś sytuacji na drodze, to na pewno nie ma pokojowych zamiarów. Lepiej nie wdawać się z takim w utarczki, chyba że mamy doświadczenie w ulicznych bójkach lub gaz pieprzowy przy sobie. Często jest tak, że agresor uderzy w auto, oberwie lusterko, byleby wyrządzić szkodę. Nikt normalny nie będzie wysiadał z auta, żeby komuś rękami wbijać do głowy kodeksy. Dlatego najrozsądniej jest uciekać, a nie wdawać się w pyskówkę. Po fakcie należy zgłosić sytuację na odpowiedniej stronie policyjnej, żeby narwańcem zajęli się funkcjonariusze.

Zatrzymanie prawa jazdy za agresję na drodze? Nic to nie da, to tylko populizm

Postulaty uzasadniono krótko: najlepszym uzasadnieniem dla nowelizacji kodeksu drogowego jest praktyka kierowania pojazdami na polskich drogach. Każdy doświadczony kierowca osobiście lub pośrednio doświadczył skutków zaburzeń psychicznych wielu uczestników ruchu drogowego. W dalszej części autorzy twierdzą że wystarczy wejść na Youtube’a i zobaczymy jak wiele agresji jest na polskich drogach. Zdaniem autorów zatrzymanie prawa jazdy za agresję odciąży sądy i będzie miało wymiar prewencyjny.

Nic bardziej mylnego

To nie jest żadna prewencja. Nikogo nie powstrzyma wizja utraty prawa jazdy za przyhamowanie szeryfa, ani tym bardziej przed rzuceniem się na innego kierowcę. Jeżeli ktoś ma wszystko poukładane, to nie czuje żadnej potrzeby wyżywać się na innym uczestnika ruchu drogowego. Ponadto stworzenie niebezpiecznych sytuacji już teraz podlega karom. Co z tego, skoro ich egzekucja to nieśmieszny żart. Wysłanie filmu z rejestratora samochodowego nie zawsze rozwiązuje problem, ponieważ właściciel auta powie, ze nie wie kto kierował samochodem i kto zajechał drogę. Będzie to skutkować przedłużaniem się postępowania, a w końcu jego umorzeniem. Oczywiście robienie z siebie idioty przed sądem to kpina z polskiego wymiaru sprawiedliwości, ale że sam wymiar sprawiedliwości też jest kpiną, to taka sytuacja trwa w najlepsze.

Ostatni postulat nie ma żadnego sensu

Już teraz za uszkodzenia mienia, uszkodzenia ciała, napaść są odpowiednie paragrafy w kodeksach i nie ma potrzeby dodawać do tego zatrzymywania prawa jazdy. Problemem jest niska wykrywalność i przewlekłe postępowanie policyjno-sądowe. Komendy policji mają adresy mailowe, na które można zgłosić niebezpieczne zachowania i przekazać film ze zdarzenia. Tyle, że ustalenia winnego, oskarżenie go, a na końcu skazanie trwa lata, więc jest mało skuteczne. W walce z agresją drogową potrzebne są szybkie i zdecydowane działania. Jeżeli potencjalny sprawca miałby świadomość, że służby bez trudu ustalą jego tożsamość i tydzień po zdarzeniu będzie już osądzony, to wtedy faktycznie ukróci to pewne zachowania. A tak brak skuteczności sprawia, że agresja drogowa ma się dobrze.

Inna kwestią jest to, że z zatrzymanym prawem jazdy można jeździć nadal, bo ryzyko kontroli drogowej jest śmiesznie niskie. Nie widzę szans na powodzenie petycji.