Nie wiem czy wiecie, ale kolejność prezentacji różnych wersji układu napędowego jest bardzo ważna. Jeśli producent pokazuje najpierw wersję spalinową, a potem elektryczną (Lexus UX), to wszystko jest normalnie. Jeśli pokazuje równocześnie wariant na benzynkę i na prądzik (Peugeot 208), to też wszystko jest w porządku. Ale jeśli pokazuje najpierw wersję elektryczną, a potem do niej dodaje spalinową, to jest to PEŁNE ZASKOCZENIE! Nawet Forbes napisał, że premiera Mazdy MX-30 z silnikiem spalinowym to „surprise”. Nie wydaje mnie się to aż tak zaskakujące, zwłaszcza że podczas polskiej premiery wersji elektrycznej (opisywaliśmy ją tutaj), Grzegorz zauważył, że pod maską jest sporo miejsca – tak dużo, że zmieściłby się tam silnik spalinowy. I proszę, zmieścił się.
Mazda MX-30 SkyActiv-G będzie miękką hybrydą
I nie trafi do Europy z powodu limitów emisji CO2. Pod maską znajduje się dwulitrowy silnik benzynowy połączony z automatyczną skrzynią biegów. Jest to hybryda typu „mild”, czyli z silnikiem wspomagającym, który nie ma możliwości napędu kół osobno od silnika spalinowego. Zmniejsza to ponoć troszkę zużycie paliwa, ale nieznacznie. Na pewno nie na tyle, żeby spalinowa wersja MX-30 zmieściła się w europejskim limicie 95 g CO2/km. MX-30 napędzane benzyną ma napęd na 4 koła, a układ napędowy właściwie nie różni się od tego spotykanego w Maździe 3. Wersja ta wejdzie do sprzedaży pod koniec 2020 r. w Japonii. Na tym można byłoby właściwie zakończyć tego niusa, ale jednak nie, bo wykryto spisek.
Spisek wykrył serwis elektrowoz.pl
Pozwólcie, że go zacytuję:
Jeśli więc oglądając testy „elektrycznej” MX-30 też się zastanawialiście, dlaczego samochód hałasuje silnikiem spalinowym, słabo przyspiesza, dlaczego co najmniej jeden tester mówił o delikatnych wibracjach na kierownicy podczas ruszania, to możliwe, że właśnie poznaliście odpowiedź, jaką wersją ci ludzie tak naprawdę jeździli.
Dziennikarze to kretyni – wszyscy o tym wiedzą. Nie potrafiliby rozróżnić kota od psa, a co dopiero samochód elektryczny od spalinowego. Dlatego też elektrowoz.pl twierdzi, że Mazda oszukała testujących, podstawiając im do jazdy auto napędzane silnikiem spalinowym, a oni się nie zorientowali. Nie zauważyli warkotu silnika, a puste miejsce pod maską było tylko iluzją. Silnik spalinowy mógł być przecież ukryty gdzieś indziej. Wał korbowy w drzwiach, tłoki w reflektorach, a korbowody w baku. Wprawdzie testowane przez nas auto nie miało nigdzie wlewu paliwa, ale on też mógł być ukryty. Prawdę zdradza dźwięk silnika spalinowego, który jest emitowany przez głośniki w trakcie jazdy. Grzegorz go zauważył, ale skąd wiadomo czy on tak naprawdę szedł z głośników? Dodatkowo te wibracje na kierownicy podczas ruszania, typowe dla samochodów spalinowych. To potwierdza, że ludzie jeździli autami spalinowymi uznając je za elektryczne. Nie wywiniesz się, Mazdo, mamy cię.
Czas abyście poznali prawdę
Tak naprawdę Mazda MX-30 jest dwusuwowym dieslem z przepłukiwaniem zwrotnym. Hamulce są na linki, a skrzynia biegów ma cztery niesynchronizowane biegi do przodu, przy czym ostatni można wrzucić tylko po przełączeniu sekcji na szosową. Odpala się z korby, do napędu zaś służy nafta, w razie braku nafty może być naftalina. Jeśli chcesz, żeby w środku było ciepło, musisz napalić w nagrzewnicy starym kaloszem. Wybaczcie, ale nie mogłem Wam tego powiedzieć wcześniej, było embargo. Sprzedaż Mazdy MX-30 w Europie będzie prowadzona na targach zwierząt gospodarskich, a płacić będzie można w krowach lub trzodzie chlewnej. Wszystko po to, żeby było zupełnie inaczej niż u innych producentów.
Uwielbiam teorie spiskowe, dopisuję sobie tę do listy moich ulubionych. Dziękuję za rozweselenie mnie w ten deszczowy dzień.