Jest to zadanie o tyle łatwiejsze, że szwedzki producent udostępnił wczoraj szerszej publiczności materiał wideo, na którym prezentuje szczegółowo wszystkie nowości i cechy XC40 Recharge. Jeśli ktoś ma 15 minut wolnego czasu, może je spędzić oglądając film na YouTubie. Jeśli nie, może przeczytać nasze podsumowanie tego, co najważniejsze albo po prostu ciekawe.
Co więc warto wiedzieć o Volvo XC40 Recharge?
Po pierwsze – będzie szybkie (i pociągnie przyczepę)
W samochodzie zastosowano układ składający się z dwóch silników elektrycznych, które sumarycznie zapewniają 408 KM i aż 660 Nm. Pozwoli to przyspieszyć do 100 km/h w zaledwie 4,9 s (poziom Mercedesa-AMG GLC 43), a przy okazji umożliwi ciągnięcie przyczepy o masie do 1500 kg.
XC40 Recharge będzie też najmocniejszym modelem w swojej rodzinie, stąd i oznaczenie – P8. I oczywiście dopisek AWD, bo w końcu każdy z silników umieszczono przy innej osi napędowej.
Po drugie – o zasięg nie trzeba się przesadnie martwić
Zestaw akumulatorów w XC40 Recharge ma 78 kWh, co ma przełożyć się na zasięg na jednym ładowaniu na poziomie ponad 400 km. Obsługiwane jest przy tym szybkie ładowanie 150 kW, dzięki czemu naładowanie od 0 do 80 proc. ma zająć tylko 40 minut. Ewentualnie zasięg można uzupełnić przez noc, o ile skorzystamy z domowego wallboxa.
Po trzecie – o miejsce na bagaże też nie trzeba się martwić
Standardowe XC40 nie ma może największego na rynku bagażnika, ale dobra wiadomość jest taka, że XC40 Recharge nie tylko nie ma mniejszej przestrzeni bagażowej, ale jest ona odrobinę większa. Odpowiada za to przede wszystkim sposób umieszczenia zestawu akumulatorów pod podłogą, dzięki czemu auto jest nie tylko sztywniejsze i ma niżej położony środek ciężkości, ale też nie trzeba było podnosić poziomu podłogi bagażnika. Dodajmy do tego jeszcze brak silnika spalinowego, co pozwoliło wygospodarować trochę miejsca pod maską i już mamy odpowiedź na to, dlaczego XC40 Recharge pod tym względem przewyższa spalinowy odpowiednik.
Po czwarte – samochód uruchamiamy… siedzeniem
Nie jest to może najbardziej przełomowa nowość, ale zdecydowanie ciekawostka. XC40 Recharge nie ma typowego przycisku do uruchamiania silnika. Nie uruchamia go też automatycznie w momencie otwarcia drzwi. Zamiast tego w fotelu umieszczony jest odpowiedni czujnik, który sprawdza, czy ktoś siedzi na fotelu kierowcy. Jeśli tak, wystarczy wcisnąć pedał hamulca, włączyć odpowiedni tryb jazdy i już można jechać.
Po piąte – ma Androida
Ale takiego prawdziwego Androida, a nie Android Auto. XC40 Recharge ma być bowiem pierwszym samochodem, który będzie wykorzystywał system Android Automotive – zapewniający stały dostęp do wybranych usług Google, w tym przede wszystkim Map oraz Asystenta. Oczywiście auto będzie też na stałe podłączone do internetu.
Jakie przewagi ma Android Automotive nad Android Auto? Przede wszystkim lepszą integrację z systemami pokładowymi – Android Auto był tylko nakładką na system operacyjny producenta samochodu. Do tego dochodzi jeszcze m.in. fakt, że bezprzewodowe aktualizacje takiego systemu będą dużo łatwiejsze niż do tej pory.
Po szóste – cena
Tej akurat nie trzeba sprawdzać w materiale wideo – XC40 Recharge jest już prezentowane w cennikach na niektórych rynkach. I tak np. niemiecka strona Volvo podaje, że za XC40 Recharge trzeba zapłacić minimum równe 62 000 euro. Sporo, biorąc pod uwagę, że cena bazowej wersji zaczyna się od 31 000 euro, natomiast XC40 w wersji plug-in hybrid i odmianie R-Design kosztuje 48 900 euro. Trzeba też pamiętać, że choć elektryczne Volvo jest ciekawie wyposażone już w standardzie, to kilka opcji trzeba jednak doliczyć. Dopłaty wymaga m.in. lakier inny niż bazowy czarny, dach panoramiczny czy podgrzewana przednia szyba.