Czas w segmencie samochodów użytkowych biegnie nieco wolniej. Nie dziwi więc, że w ofercie Nissana nadal figuruje pamiętający rok 2009 model NV200, znany także jako Evalia (w wersji osobowej) oraz e-NV200 – ten ostatni to wariant o napędzie elektrycznym, również dostępny w wersji Evalia.
Na wielu rynkach (także polskim) sytuacja jest o tyle ciekawa, że spalinowych NV200 (w żadnej wersji) już się nie oferuje, więc do wyboru pozostaje jedynie typ nadwozia. Oba modele napędzane są 109-konnymi silnikami elektrycznymi, które pozwalają na rozpędzenie się do maksymalnie 123 km/h. Akumulatory trakcyjne mają tu pojemność 40 kWh i według producenta pozwalają na przejechanie od 200 do 301 km (większa wartość dotyczy jazdy po mieście; obie są podane zgodnie z WLTP).
No i, imaginujcie sobie, zrobili z tego kampera
Nie, wróć, chwila. PO RAZ DRUGI zrobili z tego kampera. Pierwszy raz Nissan zaprezentował kempingowego e-NV200 już w 2018 r. i już wtedy łapaliśmy się za głowę, kto wpadł na pomysł konstruowania kampera o realnym zasięgu nieprzekraczającym 200 km.
Wiecie, co w tym wszystkim jest najśmieszniejsze? Że nowa wersja, czyli Nissan e-NV200 Winter Camper, została dostosowana – jak nazwa wskazuje – do eksploatacji zimowej, ale nie oznacza to bynajmniej zastosowania bardziej pojemnego akumulatora trakcyjnego – a przynajmniej nikt o tym nie wspomina. Przeróbki ograniczają się więc głównie do montażu odpowiedniej zabudowy we wnętrzu i bagażników na sprzęt zimowy, a także założenia szerokich kół z oponami o bardziej agresywnym, terenowym bieżniku.
Pominę milczeniem fakt, że nowe koła wystają poza obrys nadwozia, ale chciałbym nieśmiało zwrócić uwagę, że z pewnością taki zestaw nie przyczynia się do zmniejszenia oporów toczenia – wręcz przeciwnie. A jeszcze wyobraźcie sobie, że chcecie tym jechać w góry i zamiast 200 km zasięgu zrobi Wam się 150. No fantastyczna sprawa, szczególnie jeśli ktoś mieszka nad morzem.
Ogólnie rzecz ujmując, jest to pomysł koszmarny
Ale nie z kategorii „tak złych, że aż zaczyna mi się podobać”, tylko ogólnie złych. Okropnych. Beznadziejnych.
Zdaję sobie sprawę, że nawet na taki pojazd mogliby się znaleźć klienci, ale spójrzmy prawdzie w oczy: ilu? Pewnie można by ich było policzyć na palcach dwóch rąk. Nie w Polsce – w całej Europie. Źródła nie wspominają nic na temat ogniw słonecznych ani – oczywiście – o spalinowym generatorze prądu. Skorzystaj z prądu w aucie, odpal je w mroźny poranek i szukaj jakiejś ładowarki w obrębie 100 km od aktualnego położenia. A jak znajdziesz, to jeszcze módl się, żeby działała jak należy (albo żeby w ogóle działała).
Lubię i cenię prototypy – ale ten jest wyjątkiem
Mimo wszystko, jeśli jednak Nissan e-NV200 Winter Camper wszedłby do produkcji (w co wątpię), śledziłbym słupki sprzedażowe z zainteresowaniem.