Dlaczego nie ma co liczyć – przynajmniej na razie – na więcej niż jeden taki egzemplarz? Bo póki co to tylko specjalny projekt przygotowany na potrzeby amerykańskich targów SEMA – gdzie chodzi głównie o to, żeby pokazać, że coś się da zrobić. Nie ma obowiązku wprowadzania później czegokolwiek do produkcji – tym bardziej seryjnej.
To jak było z tym dachem?
Dokładnie tak, jak w tytule. Przy czym w ucinaniu dachu nie było żadnego przypadku – Toyota od początku chciała zrobić GR Suprę w wydaniu bez dachu (proszę nie podpowiadać, że wystarczyło przebrandować Z4). Jak jednak opowiada jeden z pracowników Toyoty, początkowym założeniem było po prostu wycięcie go i wykorzystanie jako wypełnienia, na te przejażdżki, kiedy na głowę nie powinno padać. To jednak – choć nie wiadomo, z jakiego powodu – nie zadziałało.
Konieczne było więc wydrukowanie nowego dachu – składającego się oczywiście z dwóch paneli (bez pałąka pomiędzy, gdyby ktoś pytał), a także przygotowanie nowego systemu zaczepów, których seryjna GR Supra nie posiada. Nie obyło się też bez mniej widocznych na pierwszy rzut oka modyfikacji. Dodatkowo wzmocniono szereg elementów konstrukcyjnych, żeby auto po modyfikacjach zachowało swoją sztywność, utraconą w wyniku ucięcia dachu.
Efekt?
Ok, trochę więcej sensu będzie miało pokazanie wersji ze zdemontowanym dachem:
I dla porównania jeszcze zwykła Supra:
Nie wiem przy tym, czy to moja słabość do nadwozia typu targa, czy chodzi o coś innego, ale GR Supra w wersji Sport Top wygląda naprawdę dobrze. Co zresztą dość dziwnie mi pisać, biorąc pod uwagę, że ta zadaszona nie rusza mnie ani trochę.
Niestety patrząc na to, ile pracy wymagało zrobienie tego jednego egzemplarza, szanse na produkcję seryjną można oceniać raczej mizernie. Albo po prostu gdzieś w okolicach zera. Ale popatrzeć zawsze miło.
A jeśli komuś GR Supra nie odpowiada…
To zawsze może na ten temat napisać gniewny komentarz, leżąc sobie w namiocie na dachu… no właśnie – czego?
Powyższy model studyjny Toyoty, również przygotowany na targi SEMA, może sugerować, że pracownicy Toyoty dostali ostatnio bardzo dużo bardzo dobrego sprzętu do cięcia absolutnie wszystkiego, przecięli sobie Toyotę Tacomę na pół i zastanawiali się, która z tych połówek się do czegoś nada. Wyszło im, że z tej tylnej, więc przerobili ją na przyczepę, którą nazwali TRD-Sport.
Oczywiście cały proces był pewnie trochę bardziej skomplikowany i mniej brutalny, ale efekt wygląda właśnie tak – można do pick upa, czyli właśnie Tacomy, przyczepić przyczepkę wyglądającą dokładnie tak, jak… tył Tacomy. Czyli można mieć 1,5 pick upa jednocześnie.
Co jeszcze ciekawego udało się zmieścić w takiej koncepcyjnej przyczepce? Po pierwsze – widoczna na zdjęciu konstrukcja w dużej mierze rozkłada się automatycznie, przynajmniej jeśli chodzi o główną część dachu. Stoliczki, krzesełka i materiałową część dachu musimy już rozłożyć ręcznie. Po drugie, na liście wyposażenia znajdziemy m.in. czteroosobowy namiot, toaletę (?), kubeł na śmieci, lodówkę, podgrzewacz do wody, osobne zbiorniki na czystą i brudną wodę, wysuwany zlew, kuchenkę i dodatkowe oświetlenie biwakowe. Mało tego, na pokładzie jest też podobno cały niezbędny sprzęt wędkarski – od butów, aż po wędki. I pewnie wszystko pomiędzy.
Aż szkoda, że Toyota w tym przypadku pokazała tylko jedno zdjęcie. No dobrze, pokazała dwa, ale drugie jest właściwie takie samo:
Może z drugiej strony nie ma czego oglądać.