Kiedyś jeździli Q7-kami w TDI, albo wszelkiej maści RS-ami, teraz będą powozić e-tronami – piłkarze Bayernu Monachium przesiadają się do samochodów elektrycznych.
Audi współpracuje z Bayernem od 2002 r., a w styczniu przedłużyło partnerstwo do 2029 r.
To oznacza, że piłkarze klubu wciąż będą mieli przyjemność obowiązek przyjeżdżać na treningi samochodami marki z Ingolstadt. I lepiej, żeby to robili, bo gdy w styczniu Kingsley Coman uszkodził lusterko w swoim egzemplarzu i podjechał do klubu McLarenem 570S, groziło mu 50 tys. euro kary. W ramach przeprosin obiecał, że pojedzie do fabryki w Ingolstadt rozdawać autografy.
Podobno piłkarzom Bayernu nie wolno pokazywać się publicznie w samochodach innych producentów, wyjątkowo mogą wsiadać w samochody innych marek z Grupy Volkswagena. Gdy jakiś czas temu Philippe Coutinho widziano w Mercedesie, a Niklas Sule prowadził Ferrari, dyrektor sportowy klubu Hasan Salihamidzic również groził im wyciągnięciem konsekwencji.
Elektryczne modele Audi od dawna grzeją się w blaksu piłkarzy Bayernu
Robert Lewandowski z kolegami fotografowali się przy e-tronie już w styczniu ubiegłego roku.
Gdy w lipcu zapowiedziano wymianę floty Bayernu na e-trony, polski piłkarz przyznał, że ma już dużo doświadczenia z tym autem i zachwycał się tym, jak e-tron cichutko przyspiesza. Niewykluczone, że przeczytał o tym wcześniej w teście Grzegorza.
Audi przekazało Bayernowi 19 e-tronów.
Samochodami mają jeździć piłkarze i członkowie zarządu klubu, co oznacza, że nie starczy ich dla wszystkich graczy. Na jednym ze zdjęć z serwisu prasowego, podpisanym jako „The Audi fleet for FC Bayern Munich” poza e-tronami i e-tronami Sportback można zobaczyć jeszcze tylko kilkanaście A3, m.in. 35 TDI. Jeśli piłkarzy Bayernu stać na McLareny i Ferrari, to pewnie nie do końca będą się dobrze odnajdywać w lepiej urodzonych odpowiednikach Golfa. Ale z drugiej strony – nawet dla nich 50 tys. euro kary może być argumentem za tym, żeby jakoś się do nich przekonać.