Uważam odcinkowy pomiar prędkości za jedno z dwóch narzędzi naprawdę skutecznie dyscyplinujących kierowców i zniechęcających ich do drogowych szaleństw. Drugi to oczywiście fotoradary ustawione z możliwie małą tolerancją w górę. No i taki odcinkowy pomiar prędkości ma stanąć sobie na trasie S8 przebiegającej przez Warszawę, w większości obejmując obszar stolicy i okolicznych miejscowości. Planowane są dwie lokalizacje: pierwsza to odcinek od węzła Bemowo do węzła Konotopa:
Druga to od zjazdu Łabiszyńska do Marek:
Uznaję, że pt. czytelnicy wiedzą, jak działa odcinkowy pomiar prędkości, ale na wszelki wypadek przypomnę: system sczytuje tablice przy wjeździe i przy wyjeździe z odcinka pomiarowego, obliczając czas między odczytami i na tej podstawie obliczając średnią prędkość. Jeśli jest wyższa niż dozwolony limit, to bęc mandacik. Przynajmniej w teorii, bo wiemy z zeszłorocznych wpisów, że z powodu braków kadrowych bardzo wiele mandatów nawet z fotoradarów po prostu nigdy nie zostaje wystawionych. Przypuśćmy jednak, że odcinkowy pomiar prędkości będzie miał stuprocentową skuteczność. Co się zmieni po jego wprowadzeniu?
Odcinkowy pomiar prędkości wpłynie pozytywnie na płynność ruchu
O wiele przyjemniej jeździ się, kiedy wszyscy rozwijają względnie podobną prędkość. Koszmarnie jeździ się natomiast, gdy jeden pas jedzie 90, a drugi 160 km/h. Mam doświadczenie z jazdy po dalekim kraju, gdzie wszyscy jadą z bardzo zbliżoną prędkością, jest to relaksujące doświadczenie. Można wyprzedzać kogoś jadącego 115 km/h rozwijając 119 km/h i nikt nie dostaje obłędu. W Polsce, w tym na S8, do normy należą sytuacje, że kierowca auta osobowego prawidłowo wyprzedzający inny pojazd lewym pasem jest poganiany przez kierowców, którzy chcą łamać przepisy i uważają za oburzające, że coś im w tym przeszkadza. To tak jakby złodziej pobił lokatora domu za to, że ten zamyka drzwi na klucz. I takich cwaniaków odfiltruje odcinkowy pomiar prędkości… przynajmniej na tym fragmencie drogi. Na co natomiast nie wpłynie odcinkowy pomiar prędkości?
Pomiar odcinkowy na S8 nie zlikwiduje wypadków
W artykule na TVN24 wypowiada się Monika Niżniak, rzeczniczka GiTD. Twierdzi ona, że prace nad wprowadzeniem pomiaru przyspieszył wypadek autobusu na moście Grota-Roweckiego. Ale co ma jedno z drugim wspólnego? Autobus nie jechał za szybko, jego kierowca był pod wpływem substancji utrudniających percepcję i dlatego zjechał z mostu. Ponadto w miejscu, gdzie doszło do wypadku, odcinkowy pomiar prędkości nie jest planowany.
W ogóle wypadki na tym odcinku zdarzają się przede wszystkim właśnie w okolicach mostu. To tam, gdzie jest największy ruch, gdzie krzyżuje się wiele dróg i gdzie ogólnie – co wiedzą wszyscy jeżdżący S8 – prędkość zdecydowanie spada. To tam występują stłuczki, obcierki, najechania na tył i sytuacje konfliktogenne. Na tych fragmentach, gdzie przewidziano urządzenia pomiarowe, trupy nie ścielą się gęsto, wręcz przeciwnie. W porównaniu z innymi ulicami w Warszawie, jest dość bezpiecznie. To pewnie dlatego, że ruch pojazdów jest tam odseparowany od ruchu pieszych i rowerzystów, więc nie da się rozjechać pieszego na przejściu. Zatem wbrew temu co twierdzi pani Monika, od wprowadzenia pomiaru raczej nie zmieni się liczba „zdarzeń drogowych”. Ma on zupełnie inną funkcję – wychowawczą, ma nauczyć polskich kierowców, że się nie ciśnie jak debil, tylko się jedzie normalnie, kulturalnie i jak na zachodzie. I tej funkcji pomiaru odcinkowego przyklaskuję aż mi ręce puchną.