Temat zaprojektowanego w Polsce i tu produkowanego samochodu elektrycznego rozpala wyobraźnię już od dłuższego czasu. No, może nie wszystkich, ale jest grupa ludzi, która naprawdę wierzy, że to JUŻ TERAZ NATYCHMIAST rozpocznie się produkcja takich aut, a Polska ekspresowo dołączy do liderów elektromobilności.
Hehe
No jak na razie to rzekłbym, że sprawa wygląda raczej słabo. Choćby z tego względu, że o polskim samochodzie elektrycznym mówi się od ładnych paru lat, ale nadal nic z tego nie wynika – sprawny prototyp miał być gotowy już wiosną zeszłego roku. W końcu premierę pojazdu zaplanowano na czerwiec 2020 r., ale prezentację znowu przesunięto. Piotr Barycki nadal czeka na swoją Syrenę Nixi.
TO NIE JEST OFICJALNA WIZUALIZACJA.
HURR KORONAWIRUS DURR
Tak, winę za przesunięcie premiery zrzucono na epidemię COVID-19. Oczywiście w niczym nie przeszkadza fakt, że inni producenci samochodów sobie jakoś radzą, robiąc np. premiery online. Tak samo jak nie przeszkadza fakt organizowania spędów setek czy wręcz tysięcy ludzi z okazji kampanii prezydenckiej. To są poważne rzeczy, które napotykają na poważne problemy.
Ale nie to jest najśmieszniejsze.
Spółka ElectroMobility Poland (EMP), która jest odpowiedzialna za projekt, zasłania się jeszcze jedną kwestią. Chodzi o sprawdzenie… opłacalności projektu. Rozumiecie, mamy ostatnie dni czerwca, auta powinny już czekać pod płachtą w jakimś strzeżonym garażu, a EMP i minister Sasin mówią, że w sumie to trzeba jeszcze sprawdzić, czy to się w ogóle opłaca. Dobrze, że tak wcześnie zwrócono na to uwagę. Przecież gdyby na projekt wydano setki milionów złotych zamiast kilkudziesięciu, to faktycznie można by się było przyczepić, ale teraz? Ten Szary to niech się lepiej zajmie czymś konstruktywnym. IBRM Samar zresztą też.
W podobnym stopniu humor poprawiają słowa Ministra Aktywów Państwowych, według których „niesłychanie trudno” jest wprowadzić na rynek nowy produkt, bo na rynku jest duża konkurencja. Tak, też sądzę, że opóźnienie premiery auta pomoże w tej kwestii. Inni producenci podobno już zatrzymują linie produkcyjne, by ułatwić Polsce start z naszym narodowym samochodem elektrycznym.
No dobra, to na kiedy przesunięto premierę?
Dokładnego terminu nie podano, ale ma to podobno nastąpić jeszcze w lipcu tego roku. Najprawdopodobniej oznacza to, że Ministerstwo Aktywów Państwowych i EMP mają jakieś sprawdzone informacje o tym, że koronawirus będzie wtedy na urlopie i że obiecał nie przeszkadzać w premierze samochodu. Dzięki temu będzie można stać bez zachowania odległości 2 metrów od siebie, co pozwoli na poklepywanie się po plecach.
Spółka EMP ma zaprezentować dwa auta: prototyp hatchbacka oraz tzw. show car w postaci SUV-a. Biorąc pod uwagę, że dostawczy FSE M to w praktyce Fiat Doblo z silnikiem elektrycznym przy projektowaniu dostawczego FSE M inspirowano się Fiatem Doblo, zgaduję, że nowe samochody mogą odrobinę przypominać np. Skodę Rapid i Dacię Duster. Albo Fiata Tipo i Mahindrę XUV500.