Nie skłamię, jeśli powiem, że silniki Diesla walnie przyczyniły się do rozwoju… cóż… świata. Czy mowa o wszelkim transporcie, czy choćby o zapewnianiu energii przez generatory w miejscach oddalonych o cywilizacji – wszędzie tam ropniaki pracowały i pracują nadal nad tym, by żyło nam się lepiej. Oczywiście, mają swoje wady, jak choćby mierną kulturę pracy i coraz bardziej skomplikowaną konstrukcję, ale ich zalety są w niektórych zastosowaniach nie do przecenienia.
Ta uwaga przestaje dotyczyć samochodów osobowych
Kolejne marki albo już wycofały, albo zapowiadają wycofanie silników Diesla ze swojej oferty. I choć Mazda na wielu rynkach nadal jednostki wysokoprężne póki co będzie oferować, to ta uwaga przestała właśnie dotyczyć Stanów Zjednoczonych, a już za moment będzie można powiedzieć to samo o rynku polskim.
W Stanach silniki SkyActiv-D marka stosowała wyłącznie w modelu CX-5. W planach była także Mazda 6 (zapowiadano to już w 2012 r.!), w której pod maską pracowałby diesel, ale – choć w 2020 r. niektórzy spodziewali się, że Japończycy wreszcie te plany zrealizują – ostatecznie nic z tego nie wyszło. Wyszedł za to sam silnik SkyActiv-D – z modelu CX-5, do którego już nie wróci.
W Europie diesel był nieco bardziej popularny, ale takich aut i tak sprzedawano daleko mniej niż wersji benzynowych – wobec czego i tu zaczęto uszczuplać ofertę. W Polsce 2,2-litrowy silnik Diesla można już zamówić wyłącznie w przypadku Mazdy 6, ale jest to możliwość w zasadzie teoretyczna i wynikająca wyłącznie z obecności wariantu SkyActiv-D w cenniku (datowanego zresztą na listopad 2020 r.); auta do produkcji w takiej wersji już nie zamówimy, a jeśli w ogóle cokolwiek zostało na tzw. stocku, to zapewne nie więcej niż kilka egzemplarzy. Ale wątpię nawet w te kilka sztuk, jako że na stronie internetowej Mazdy w kategorii aut dostępnych od ręki nie ma ani jednego diesla. Innymi słowy: jeśli planowaliście, że w Waszym garażu niedługo stanie nowiutka Mazda 6 diesel, to się spóźniliście.
My przynajmniej mamy jeszcze trochę diesli do wyboru. Amerykanie to tak nie bardzo
Na dobrą sprawę rok 2019 (i może początek 2020) był ostatnim, kiedy w USA można było kupić auto napędzane silnikiem wysokoprężnym, które nie było pickupem, SUV-em, terenówką ani dostawczakiem. Wycofanie Mazdy CX-5 SkyActiv-D oczywiście nic na tym polu nie zmieniło, ale doprawdy dziwnie patrzy się na tak duży rynek, na którym chętni na diesla skazani są na zakup np. Forda F-150, Chevroleta Colorado, Mercedesa Sprintera czy ewentualnie Range Rovera lub… Cadillaca Escalade.
Ciekawe, czy lepiej będzie się sprzedawać w wersji wysokoprężnej czy elektrycznej.
Prędzej czy później pewnie i u nas wybór się zmniejszy
Ale póki co możemy wysyłać znajomym w Stanach zdjęcia naszych świeżo zakupionych Mercedesów czy BMW z dieslami, by się pochwalić. Problem w tym, że oni odeślą nam w zamian fotki swoich zupełnie niedieslowskich Chargerów, Camaro, Corvette i Yukonów, i to nam będzie przykro.