Toyota C-HR, RAV4 i Land Cruiser – tak obecnie wygląda SUV-owa gama japońskiego producenta. Przy czy można oczywiście utrzymywać, że Land Cruiser to prawdziwe auto terenowe, a nie jakiś tam SUV, ale i tak wrzućmy go do tego samego wora. Czyli są trzy.
Teraz do tego dochodzi czwarty – Highlander. Wielki SUV, ale bez znaczka premium i w całkiem niezłej jak na swoje wymiary cenie. Na stronie Toyoty jest też już gotowa zakładka dla Yarisa Cross, czyli crossovera na bazie Yarisa (mało szokujący zwrot akcji). W sumie pięć.
Ale to dalej za mało. Toyota będzie miała w Europie kolejnego SUV-a.
Jak donosi Samar, będzie to Toyota Corolla Cross, która początkowo traktowaliśmy jako auto przeznaczone raczej na rynki azjatyckie, ale teraz możemy przyjąć, że pojawi się również i u nas. Czyli sześć.
Gama SUV-ów i crossoverów Toyoty będzie się więc wymiarowo prezentować mniej więcej tak:
-
Toyota Yaris Cross – 4,18 m
Toyota C-HR – 4,36 m
Toyota Corolla Cross – 4,46 m
Toyota RAV4 – 4,6 m
Toyota Land Cruiser – 4,84 m (5d)
Toyota Highlander – 4,95 m
Czyli, przy odpowiednim przybliżeniu, co 10-20 cm jest jakiś model. Choć gdyby nie liczyć Land Cruisera, to pewnie udałoby się wcisnąć jeszcze coś. Podejrzewam, że w centrali Toyoty właśnie trwają ożywione dyskusje, czy nie udałoby się może sprowadzić do Europy Toyoty Venzy, żeby zapełnić tę haniebną lukę.
Ach, no i jeszcze potem Sequoię na dokładkę, żeby już absolutnie wszystkie nisze byłyby zapełnione. Jeździłbym taki europejskim specem, np. z hybrydowym 1.8 pod maską. Ciekawe, czy to w ogóle ruszyłoby z miejsca, czy np. przekładnia e-CVT by wybuchła.
A co będzie miała pod maską Toyota Corolla Cross?
W Azji auto zaprezentowano z wolnossącym silnikiem 1.8 – na niego nie ma co liczyć w Europie – a także jako hybrydę z silnikiem 1.8. Samar podaje, ze prawdopodobnie możemy spodziewać się, że na naszym kontynencie auto zadebiutuje właśnie z 1.8 oraz z 2.0. Czyli dokładnie tak jak C-HR, przy czym C-HR oferuje jeszcze benzynowe 1.2 116 KM.
Czy trafi ono do Corolli Cross? Z jednej strony zwykła Corollę hatchback, a nawet Touring Sports (kombi) można kupić w takiej wersji. Z drugiej natomiast – pewnie każdy producent obecny na rynku europejskim kilka razy zastanowi się, zanim wprowadzi do sprzedaży coś, co podniesie mu średnią emisję CO2 dla gamy. I tak przykładowo Corolla 1.2 Turbo z manualną przekładnią emituje 132-163 g CO2 na kilometr. 184-konna hybryda 2.0 – od 106 do 127 gramów, natomiast hybryda 1.8 122 KM – od 97 do 116 g. Jest różnica.
No i po co kolejny SUV?
Nie wiem, mnie nie pytajcie. Ale pewnie Toyota uznała, że warto dać klientom możliwość wyboru między niezbyt wielkim, a do tego dość oryginalnie (choć nadwozie już się raczej opatrzyło) C-HR, a całkiem już sporawym RAV4. Zresztą nawet cenowo między tymi dwoma modelami jest luka. C-HR startuje od 85 900 zł, natomiast RAV4 – od 116 900 zł.
Pewnie będzie więc konwencjonalny wizualnie wybór dla tych, którzy skonfigurują sobie całkiem bogatego C-HR i chcieliby coś większego, ale RAV4 jest dla nich za duża lub za droga. Ewentualnie dla tych, którzy chcieliby kupić RAV4, ale budżet pozwoli im na coś mniejszego – i nie chcą, żeby to był C-HR.
Tak czy inaczej – Toyota już pewnie szykuje systemy kolejkowe pod przyjmowanie zamówień. Bo tych z pewnością będzie od groma.