W sumie to nawet mniej niż 250.
Co 250?
Miejmy to za sobą – Jaguar wycofuje ze Stanów Zjednoczonych XF Sportbrake (czyli kombi). To raczej wszyscy wiedzą, bo wiadomość ma kilka dni. Nie wszyscy jednak wiedzą, że te wspomniane 250 egzemplarzy, a w sumie najwyżej 250 egzemplarzy, to suma wszystkich Sportbrake’ów, jakie udało się w Stanach sprzedać przez 3 lata od debiutu tego modelu za oceanem.
250 sztuk w 3 lata. To daje trochę ponad 83 rocznie, czyli jakieś 1,6 tygodniowo. 1,6 tygodniowo na 50 stanów, czyli 0,032 tygodniowo na stan. Albo 1,6 tygodniowo na 328 239 523 obywateli (tak, wiem, nie wszyscy mogą kupić auto. Ale pewnie mogą kupić broń) – tu już sobie sami zróbcie matematykę.
Jeśli XF Sportbrake miał w amerykańskich salonach swój osobny drukowany katalog, to sprzątaczka musiała go przeklinać za to, ile kurzu regularnie się na nim gromadzi. Specjalista od sprzedaży tego wariantu XF – o ile takowy istniał – z kolei albo trafił na pracę marzeń i 5-6 dni w tygodniu przez 8 godzin dziennie układał pasjansa (zakładając, że to on zrealizował wszystkie zamówienia), albo został szybko zwolniony w ramach redukcji absolutnie zbędnych etatów motoryzacyjnych (w skrócie RAZEM).
A to jest XF po liftingu. Tego w Ameryce to nie znają.
A przecież „jeździłbym”
Tyle, że mówione z amerykańskim akcentem, było prawdopodobnie powtarzane przez entuzjastów motoryzacji i dziennikarzy w Stanach Zjednoczonych od czasu, kiedy tylko XF kombi pojawił się na rynku, a może nawet i wcześniej. Zachwytom nie było końca. Porzuć swojego SUV-a, kup sobie przepiękne kombi, które ma przecież więcej sensu – pisano, kiedy na rok modelowy 2018 XF Sportbrake zawitał w końcu do USA. Coś jak u nas z minivanami, które przecież też regularnie pozycjonuje się jako rozważniejszy wybór niż SUV-y.
Tylko najwyraźniej ani w Europie, ani w Stanach Zjednoczonych nikt się za bardzo takimi rekomendacjami nie przejmuje. Owszem, w dobrym guście jest napisać, że lepiej kupić kombi/minivana, a ludzie przeczytają, pokiwają głowami, napiszą w komentarzu, jaki to w końcu wyczekiwany głos rozsądku i… kupią coś innego. Albo nic.
Tak jak u nas na dobre przeminęła już moda na minivany, tak w Stanach moda na kombi (a już w szczególności kombi od Jaguara) nigdy się chyba nie zaczęła. Inna sprawa, że XF w dowolnej formie nie ma w USA większego wzięcia – od 2017 sprzedano mniej niż 10 000 egzemplarzy. Czyli mamy stosunkowo niszowy samochód (Alfa Romeo Giulia sprzedała się prawie trzy razy lepiej!), ale też i jego super-niszową, a jednocześnie praktyczniejszą wersję.
To ja jakie… a nie, moment. Jeździłb… dobra, nieważne.
W Europie póki co XF Sportbrake zostaje.
To nie jest Sportbrake. To w Stanach będą mieli.
Aczkolwiek trudno powiedzieć, jak długo. Teoretycznie teraz doczekał się liftingu, co pozwala zakładać, że będzie w sprzedaży jeszcze z przez co najmniej 4 lata. Z drugiej strony od świetnych wyników sprzedażowych w Europie w latach 2012-2014 było już tylko gorzej. W 2014 sprzedano rekordowe 20 609 egzemplarzy XF. W 2018 było ich już tylko 10 375, natomiast w 2019 – niecałe 6000. Jeśli ktoś chciałby to odnieść do innego egzotyka, to w 2019 sprzedano… 27 940 egzemplarzy DS7 Crossback. Nie żartuję i nie przepisałem źle z tabelki.
Jeśli więc kiedykolwiek napisaliśmy pod materiałem o XF Sportbrake, że jeździlibyście, to chyba warto na poważnie rozważyć zakup. Podejrzewam, że zostało na to już tylko kilka lat. Potem zostanie pisanie kiedyś to robili takie piękne samochody, ciekawe, dlaczego ich już nie ma…