Ale że nie czepiałem się nigdy Mercedesa w tej kwestii, to nie będę się też czepiał Kii. To by było nie fair.
To co jest czarnego w Kii Sportage Black Edition?
Jeśli odpowiednio skonfigurujemy auto – właściwie wszystko. Na liście opcji znalazł się bowiem szczęśliwie czarny lakier (Pearl Black). Lakierowana na czarno (i to z połyskiem!) jest też m.in. osłona chłonicy, przedni i tylny zderzak, obudowy reflektorów, klamki i relingi, a także listy progowe.
Czarne są też oczywiście felgi, o trochę mniej oczywistej średnicy 17 cali. Mało tego, przyciemniono nawet dekielki z logo Kia na felgach.
Tym samym mamy już dwa kompaktowe SUV-y z dalekiego wschodu, które ostatnio zadebiutowały całe na czarno. Drugim jest oczywiście aktualna generacja Toyoty RAV4:
Nie jestem jakimś przesadnym fanem Toyoty (co chyba każdy potwierdzi bez problemu), ale w tym starciu – przynajmniej wizualnie – wygrywa jednak produkt z Japonii. Chociaż w sumie trudno się temu dziwić – Sportage zadebiutowało w 2015 r., więc jeszcze chwila i pojawi się na rynku nowy model. RAV4 to z kolei prawie że świeżynka, chociaż w zeszłym roku na rynku europejskim musiała uznać wyższość (pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy) rywala od Kii.
Co w środku i dlaczego tak drogo?
105 990 zł – od takiego pułapu cenowego ma startować Kia Sportage Black Edition. Cena ma być przy tym wyższa o ok. 8000 zł od Sportage w wersji wyposażenia L, ale pakiet dodatków zawarty w Black Edition ma być wart 16 000 zł, więc teoretycznie wychodzimy na plus.
Na liście standardowego wyposażenia można znaleźć m.in. LED-owe światła mijania i drogowe, podgrzewaną kierownicę i fotele (z przodu i kanapę z tyłu), systemy bezpieczeństwa (w tym monitorowanie martwego pola), czujniki parkowania z przodu i z tyłu, elektryczną regulację podparcia lędźwiowego w fotelu kierowcy, automatyczną klimatyzację, 8-calowy ekran systemu multimedialnego, Android Auto i CarPlay, a także automatycznie ściemniające się lusterko wewnętrzne.
Na dokładkę można jeszcze dokupić pakiet Black Edition Plus za 7000 zł. Trafił do niego m.in. elektrycznie otwierany bagażnik, skórzana tapicerka oraz elektrycznie sterowane przednie fotele z wentylacją.
Do wyboru będą zarówno silniki benzynowe (wolnossące 1.6 132 KM, 1.6 z turbo 177 KM), jak i wysokoprężne (1.6 115 KM), a także mild hybrid (też 1.6, ale o mocy 136 KM).
Kiedyś można było mieć Forda T w każdym kolorze, o ile był to czarny. Dzisiaj wybierając czarną Kię można wybrać jeden z 7 kolorów. To się nazywa postęp!