„Samochód z Europy dla Europy”, „idealny dla europejskiego klienta”. Nazwa naszego kontynentu padła podczas prezentacji odświeżonego Jeepa Compassa kilkanaście razy. Widać wyraźnie, że jakiekolwiek amerykańskie korzenie i historia marki bardziej jej obecnie szkodzą niż pomagają. Klienci oczekują kompaktowego, modnego crossovera, którym można łatwo zaparkować w centrum zatłoczonego miasta. Nie interesuje ich „surowy” klimat dawnych modeli. Za to zapewne ucieszą się z przeniesienia produkcji z Meksyku do włoskiego Melfi, bo to oznacza skrócenie czasu oczekiwania na dostawę auta.
Jeep Compass: lifting. Zmian z zewnątrz nie ma zbyt wiele.
Inne wzory felg, pięć nowych kolorów nadwozia (kość słoniowa Ivory, czerwony Colorado Red, niebieski Blue Italia, niebieski Blue Shade i zielony Techno Green Metallic) – to by było na tyle, jeśli chodzi o zmiany w nadwoziu Compassa. We wnętrzu też nie ma rewolucji – chyba że bierzemy pod uwagę system informacyjno-rozrywkowy. Lifting przyniósł Jeepowi nowe multimedia. Mają być lepiej skomunikowane ze światem, a kierowca będzie mógł sprawdzać, jak miewa się jego samochód nawet, gdy już z niego wysiądzie. Wszystko dzięki nowej aplikacji na smartfona, na której można zobaczyć, np. ile zostało paliwa albo przypomnieć sobie, gdzie zaparkowaliśmy.
Zapomniałbym – w bagażniku pojawiła się też nowa roleta!
Pod maską – silnik 1.3 turbo.
To największa zmiana w tym modelu. Silnik 1.3 turbo, znany dotychczas z Renegade’a, zastępuje dotychczasowy motor 1.4 T. Będzie dostępny w dwóch wariantach mocy. Słabszy ma 130 KM i łączy się z manualną skrzynią biegów. Mocniejsza wersja ma 150 KM i może być łączona z dwusprzęgłowym „automatem”. Obie odmiany będą występować w wersji z napędem na przód. Konfigurację „przedni napęd i automat” wybiera ponoć co trzeci klient na auto segmentu C-SUV. Poprzednia wersja 1.4T 170 KM z 4×4 widocznie nie była hitem sprzedaży.
W gamie znajdzie się również silnik Diesla. Ma 1,6 litra pojemności i osiąga 120 KM. Później dołączy hybryda plug-in w dwóch wersjach – 190 i 240 KM. Dopiero Compass z wtyczką będzie szansą na jazdę tym modelem w wersji z napędem na obie osie.
Co jeszcze się zmieniło? Nowy Jeep ma się przyjemniej prowadzić, dzięki ulepszonemu układowi kierowniczemu i dopracowaniu zawieszenia. W skrócie: zdaniem przedstawicieli firmy, Compass będzie jeździć bardziej precyzyjnie i stabilnie, bez uszczerbku na komforcie. Czy będzie szybszy? Całkiem możliwe, bo do wersji 1.3 z automatem dodano (po raz pierwszy w historii modelu!) przycisk „Sport”. Ostrożnie z jego wciskaniem, wóz może stać się agresywny!
Odświeżony Compass trafi do salonów już wkrótce. Na początku w wersjach Longitude, Limited i S. Później także w uterenowionej Trailhawk, ale dopiero wtedy, gdy zadebiutuje hybryda.
Jak widać, klienci na Jeepa oczekują napędu na przód…
…i dużego wyboru kolorów nadwozia, a nie zdolności terenowych. Nawet zdjęcia prasowe wykonywano w mieście, a nie np. w lesie. Ale czy ktoś jest zdziwiony?