Nowe auta hurtowo oblewają test łosia, w tym najnowsze modele sportowe

0
334

Media podają tytuł: BMW M235i xDrive Gran Coupe oblało test łosia! Wizualizujemy sobie takie BMW leżące na dachu albo na boku, masakra i potłuczone szkło, a tu się okazuje, że ono potrąciło słupek. Podobnie było z Toyotą Suprą – test wprawdzie zdała, ale z wielką trudnością.

Testy łosia przeprowadza hiszpański instytut, którego adres internetowy to km77.com. Nazwa pochodzi od prędkości 77 km/h, przy której samochód musi zmieścić się w wyznaczonym słupkami torze jazdy. Przyjrzyjmy się więc temu torowi i zobaczmy, ile ma wspólnego z rzeczywistością. Jest on oczywiście zgodny z normą ISO-cyferki-cośtam, ale umówmy się, że przy układaniu tej normy nie konsultowano się z żadnym łosiem.

Długość całego manewru to 63 m

Został on podzielony na sekcje. Korytarz A, sekcja manewru, korytarz B, sekcja manewru i korytarz C. Jak na poniższym rysunku.

Nowe auta hurtowo oblewają test łosia, w tym najnowsze modele sportowe

Szerokość pierwszego korytarza to 110% szerokości samochodu + 25 cm zapasu. Korytarz z literą B ma szerokość o 1 m większą niż samochód, a szerokość trzeciego korytarza jest stała i wynosi 3 metry. Wszystkie manewry wykonuje się z włączonym ESP.

Nie bardzo wiem dlaczego przewidziano tak absurdalnie małą odległość między wjazdem w korytarz B i C. Przecież po ominięciu łosia nie musisz wrócić natychmiast na swój pas. Oczywiście, coś może jechać z naprzeciwka, ale może też jechać w taki sposób, że zderzysz się z tym pojazdem już podczas pierwszego manewru lub w trakcie przejeżdżania przez korytarz B. Wydawało mi się, że na potrzeby testu łosia przyjmujemy brak ruchu z naprzeciwka. To jedna sprawa. Druga – ustawienie słupków w korytarzach. Nawet jeśli zdejmiesz lewe słupki w korytarzu B, to co się stanie? Oczywiście nic, dopóki nie wypadniesz z drogi. Najbardziej bez sensu są już jednak lewe pachołki w korytarzu C, na rysunku są one „górne” w prawej części. Możesz śmiało je skasować wracając na swój pas, nie spowoduje to żadnego zagrożenia w ruchu, jeśli nie zmieścisz się idealnie we wjazd. To wszystko ustalono tylko dla potrzeb jakiejś oderwanej od rzeczywistości normy.

Samochód nie ma znaczenia

Nie wspominając już o tym, że samochód ma tu marginalne znaczenie. O czym zresztą wspomina hiszpański lektor w filmie z BMW. Całość testu łosia robią w tym momencie opony. Układy jezdne samochodów i kalibracja ESP są niemal takie same, od typu ogumienia zależy czy pojazd zmieści się w wyznaczonych liniach, czy z nich wypadnie.

Prawidłowy opis do filmu z BMW M235i xDrive Gran Coupe (uwielbiam tę nazwę) brzmiałby więc: opony Bridgestone Turanza nie zdały testu łosia. Ale wtedy pewnie mało kogo by to zainteresowało. Ponadto tak naprawdę BMW przejechało test łosia bez potrącania słupków, tyle że nie przy 77 km/h, a przy 68 km/h. Przy czym próba z prędkością 78 km/h zakończyła się tylko potrąceniem lewego słupka „wjazdowego” w korytarzu C.

Jak widzicie, dochodzimy tu do szczegółów technicznych, tak jak to się dzieje w sporcie zawodowym, gdzie o zwycięstwie może decydować czy rywal miał prawidłowo założony strój, albo czy w jego drużynie zagrał o 1 dzień za wcześnie zawodnik objęty zakazem gry. Same umiejętności są nieistotne, liczą się procedury. Oglądam ten test łosia w wykonaniu M235i i Supry, i widzę że chciałbym, żeby każde nowe auto prowadziło się tak przewidująco i bezpiecznie przy prędkościach dochodzących do 80 km/h. Moje Kangoo dawno leżałoby na swoim rzadko spotykanym faltdachu.

Chcecie zobaczyć, jak się oblewa test łosia? To patrzcie tutaj. 

Nowe auta hurtowo oblewają test łosia, w tym najnowsze modele sportowe

A póki co, to czepianie się wyników zarówno BMW jak i Supry uznaję za zbyteczne szukanie sensacji.