Nie nauka, lecz aplikacja i chęć szczera, zrobią z ciebie serwisu Skody menedżera

0
393

Niektórzy z nas zetknęli się z sytuacją, w której odpalają rano samochód, a spod maski dochodzą jakieś nowe dziwne dźwięki. Otwieramy maskę, eksperckie oko błyskawicznie namierza silnik, a uszy próbują ustalić co jest przyczyną hałasu. Zazwyczaj taka sztuka się nie udaje i konieczny jest telefon do niezależnego mechanika lub ASO. Po odebraniu przez nich połączenia proszeni jesteśmy o skrótowe przedstawienie problemu. Padają wtedy magiczne formułki: klient: „z okolic silnika wydobywają się dziwne odgłosy, trochę takie piszczenie” mechanik- „hehe, to pewnie bieda piszczy, przyjedź sprawdzimy”. I tym sposobem trzeba czekać na diagnozę, modląc się o to, żeby to piszczenie było tylko oznaką końca żywotu paska alternatora, a nie paska rozrządu lub innej gorszej rzeczy.

Na szczęście Skoda powiedziała dość takim praktykom i uznała, że należy dać klientom możliwość samodzielnego zdiagnozowania usterki. Ma to kilka plusów. Jednym z nich jest frajda, że samemu się znalazło przyczynę usterki, więc przez chwilę można poczuć się jak prawdziwy ekspert. Drugim jest znaczne odciążenie serwisów. Klienci będą przyjeżdżać ze wstępnie postawioną diagnozą. Dzięki temu skróci się czas pobytu auta w serwisie. Samą wizytę będzie można umówić bezpośrednio z poziomu samochodu. Na pochwałę zasługuje to, że zdecydowano się na oddanie narzędzi diagnostycznych klientom. Mogła przecież wzorem producentów z USA straszyć potencjalnymi konsekwencjami samodzielnej diagnostyki, takimi jak napady i gwałty.

Nie nauka, lecz aplikacja i chęć szczera, zrobią z ciebie serwisu Skody menedżera

Uruchamiasz appkę i wiesz wszystko o swojej Skodzie

Jak działa Skoda Sound Analyser?

Po zainstalowaniu i nadaniu odpowiednich uprawnień aplikacji, rejestruje ona dźwięki dochodzące z pojazdu, a następnie porównuje je z dostępnymi wzorcami w bazie. W wyniku tego porównania sztuczna inteligencja określa w jaki sposób dźwięki pojazdu różni się od wzorcowego. Następnie algorytm próbuje określić czym spowodowana jest różnica w dźwięku, a później podaje wstępną diagnozę. Oprogramowanie rozpoznaje 10 wzorców, ale będzie konsekwentnie rozwijane o kolejne próbki dźwięku. Obecnie umożliwia zdiagnozowanie m. in. układu kierowniczego, sprężarki klimatyzacji, sprzęgła w skrzyni DSG. W swoim działaniu aplikacja wykorzystuje algorytmy sieci neuronowych. Dobrą wiadomością jest to, że jest już od roku testowana w 14 krajach przez 245 dealerów, więc jest stabilna i stale ulepszana.

Nie nauka, lecz aplikacja i chęć szczera, zrobią z ciebie serwisu Skody menedżera

Prototyp Skody z silnikiem w złym miejscu. Widać wyraźną inspirację Porsche

Dodatkowo aplikacja umożliwia sprawdzenie pozostałych parametrów samochodu. W jej wyniku można utworzyć profil użytkowania pojazdu. Taka możliwość na pewno przyda się menadżerom flot. Dzięki niej będą wiedzieć, który handlowiec pałuje Skodę na zimnym, a który dba o powierzony samochód jak o własny. Z aplikacji ucieszą się również klienci zainteresowani używanymi Skodami. Szybko i wygodnie będą mogli zweryfikować opowieści handlarza, że w aucie nic nie stuka, nie puka, jeździł nim tylko do kościoła i nigdy nie wchodził na wysokie obroty. Klient odpali wtedy aplikację, porówna wzorzec dźwięku i będzie wiedział wszystko. Przyszło nam żyć we wspaniałych czasach. kto wie, może z takiego narzędzia niedługo skorzystają inni producenci, np. Audi.