Kilka lat temu Mercedes zawarł umowę partnerstwa z Renault-Nissan. Dla wielu komentatorów była to wręcz zbrodnia na niemieckim DNA marki i swoistym mezaliansem. Jednak z perspektywy czasu taki ruch okazał się strzałem w dziesiątkę. Wspólne modele i transfery technologiczne przyniosły wszystkim zainteresowanym duże zyski. Mercedes pokochał silnik 1.5 dCi, który w zadebiutował w 2001 roku w Renault Clio. Nic dziwnego, że tak im się spodobał. Cieszy się raczej dobrą opinią po początkowych wpadkach, a egzemplarze po 2010 rok są polecane przez mechaników. Kupno Mercedesa z tym silnikiem było więc stosunkowo bezpieczne. Może nie miał najwyższej kultury pracy, nie grzeszył osiągami, ale mało palił i w przypadku modeli po 2010 r. – nie był awaryjny. Jednym słowem idealny wybór dla człowieka, który w motoryzacji nie szuka emocji, tylko środka do przejazdu z punktu A do B niskim kosztem, ale z odpowiednim logiem na masce. Wieść niesie, że był popularnym wyborem wśród klientów zainteresowanych Mercedesem. Teraz będą musieli obejść się smakiem.
Mercedes A180d z silnikiem 1.5 dCi
Mercedes oferował 1.5 dCi w kilku modelach
Miała go pod maską klasa A, miał go CLA, miała go również klasa B. Wszystkie miały oznaczenie 180d na klapie. Generował 116 KM i 260 Nm momentu obrotowego. Był podstawową jednostką napędową tych modeli i pozwalał chwalić się w reklamach, że nowa A klasa jest dostępna już od xxx zł miesięcznie w super tanim leasingu. Francuski silnik zostanie zastąpiony dwulitrową jednostką Mercedesa, która nosi oznaczenie OM654, a która już teraz jest dostępna w samochodach tego producenta. W wersji 200d osiągała 150 KM, a w najmocniejszej 220d 190 KM. Za pomocą oprogramowania moc jednostki zostanie obniżona do 116 KM. W stosunku do 1.5 dCi moment obrotowy jest większy o 20 Nm i wynosi 280 Nm. Zmiana silnika pociągnie za sobą konieczność zmiany automatycznej skrzyni biegów, która do tej pory miała 7 przełożeń. Nowa skrzynia opracowana przez Mercedesa ma 8 biegów. Pierwszym modelem z oznaczeniem 180d z nowym silnikiem jest GLA.
Mercedes GLA i Grzegorz
Możecie zgadnąć jaki jest powód wycofania silnika
Chodzi o normy spalin. Silnik wymagał ponownej homologacji w związku w wejściem życie ostrzejszej normy. Konstrukcja miała już swoje lata, więc po podsumowaniu kosztów jego ewentualnej modernizacji wyszło, że to nie ma sensu ze względów ekonomicznych. Taki sam los spotka ten silnik w samochodach Renault. Do końca roku można zamówić Captura z tym silnikiem. Natomiast w przyszłym roku będzie go można dostać tylko i wyłącznie w Clio. Jednak jeżeli wierzyć zapowiedziom – już niedługo. Zastąpienie silnika nie będzie skutkować mniejszą emisją Co2, która w starym silniku 1.5 dCi wynosiła około 108 g/km. Emisja w nowoczesnym silniku 2.0 zdławionym do 116 KM wynosi 147 g/km. Problemem są tlenki azotu, których silnik 1.5 dCi produkuje zbyt dużo, żeby spełnić nowe normy bez istotnych modyfikacji. Już w 2017 roku twierdzono, że emisja NOx jest kilkanaście razy wyższa niż deklarowana. Najwidoczniej nie udało się wyeliminować tego problemu, więc silnik zostanie wycofany.
Ten model nadal będzie w ofercie
Silnik zostanie jeszcze przez chwilę w Mercedesie Citanie
Okazuje się, że zła emisja nie dotyczy samochodów użytkowych, które najwidoczniej jeżdżą w innym środowisku niż samochody osobowe. Mercedes Citan i Klasa T nadal będą wyposażone w silnik 1.5 dCi. Będzie tak dopóki Renault nie wprowadzi nowej generacji Kangoo z innym silnikiem pod maską. Jeżeli chcecie mieć ten silnik w równie prestiżowym samochodzie jak GLA, to nadal jest dostępny w Dacii Duster.
Koniec silników Renault w Mercedesie dotyczy tylko silników Diesla. Silnik 1.3 TCe nadal będzie oferowany przez niemieckiego producenta. Nie zniknie on prędko z oferty ponieważ stanowi wspólne dzieło Mercedesa i Renault.