Nic dziwnego, że przestanie. Wszystkie te modele emitują przeraźliwe ilości dwutlenku węgla, a od września tego roku miękka gra się kończy i zaczyna się twardy limit 95 g/km, powyżej którego producenci będą płacić surowe kary. Jak twierdzi Automotive News, mały hatchback Space Star i pickup L200 będą sprowadzane na nasz kontynent do 2021 r., ale jest to o tyle wątpliwe, że bez 3 SUV-ów stanowiących 2/3 sprzedaży marki w Europie, dilerzy powymierają jak zebra kwagga. Outlander, ASX i Eclipse Cross w pierwszym półroczu sprzedały się w liczbie 53 tys. sztuk. Nie jest to wielki sukces, marka ma raczej charakter niszowy. Skutecznie wypchnęli ją Koreańczycy, którzy zresztą od partnerstwa z Mitsubishi zaczynali swój motoryzacyjny biznes (co tam, Hyundai?).
Po co takie manewry?
Rozumiem, po co Mitsubishi zawija 3 SUV-y z Europy. Za dużo palą, a Eclipse Cross nie zdążył doczekać się zapowiadanej na ten rok odmiany plug-in hybrid. Pewnie i tak już by niewiele zmieniła. Nie zdążyliśmy także zobaczyć czwartej generacji Outlandera, która miała powstać na platformie wspólnej z Nissanem X-Trail. Nie rozumiem natomiast po co zostawia się Space Stara i L200. Żaden diler tej marki nie przeżyje sprzedając dwa niezbyt popularne modele. Co ciekawe, jeszcze w 2019 r. Mitsubishi planowało wzmocnienie europejskiej oferty, tworząc jednego wszech-europejskiego importera, któremu mieli podlegać wszyscy dilerzy. A teraz cyk, i do widzenia. Podobno ci właśnie dealerzy Mitsubishi o planach wycofania się dowiedzieli się jako ostatni.
Ale w sumie i tak wszyscy o tym wiedzieli
Odkąd zaprezentowano nową strategię dla aliansu Nissan-Renault-Mitsubishi, było oczywiste że ta ostatnia marka pożegna się z wymagającym rynkiem europejskim. Renault radzi sobie tu świetnie, nie ma po co go podgryzać. Nissan zostanie z kilkoma SUV-ami i elektrycznym Leafem, skupiając się na Stanach Zjednoczonych, a Mitsubishi będzie walczyć tam, gdzie radzi sobie najlepiej: w Azji Południowo-Wschodniej. Na Filipinach jest numerem jeden, Indonezja i Malezja to też jego naturalne rynki, podobnie jak Wietnam. Nie odpuści na pewno Indii i Chin, wątpliwe też żeby pożegnało się z Rosją. A Europa? To taki mały półwysep na zachodzie. Niezbyt ważny. Można olać.
W ostatnich latach Mitsubishi w Europie i tak nie miało już nic ciekawego do zaoferowania. Nie było żadnych wersji sportowych, specjalnych, żadnego halo – nawet niszowa w naszym regionie świata Honda oferuje mocnego Civica Type-R. Utrzymywało się tylko chyba siłą przyzwyczajenia starszych klientów, którzy pewnie przerzucą się na Hyundaia i Kię. Zresztą w dużej mierze już to zrobili.
Żal mi tylko trochę tych dilerów. Co oni teraz będą sprzedawać? A wiem. Chińskie samochody elektryczne, które nieuchronnie nadciągną na nasz kontynent. Nie żal mi natomiast klientów, którzy zapewne wytargują gigantyczne zniżki na ostatnie egzemplarze aut z trzema diamentami na grillu.