Jeśli nie znaliście dotąd firmy QuantumScape – nie szkodzi, bo nie ma ona nadzwyczaj bogatej historii. Nie jest to też jednak pierwszy-lepszy start-up z brzegu, ponieważ jednym z założycieli tego istniejącego od 10 lat przedsiębiorstwa jest Jagdeep Singh – który, tak się składa, jest także współzałożycielem Infinera Corporation, czyli dużej firmy z branży telekomunikacyjnej.
I właśnie QuantumScape podało do wiadomości publicznej informację, że jesteśmy (no dobra – oni są) bliżej niż kiedykolwiek wprowadzenia do produkcji nowego typu akumulatorów do aut elektrycznych. Mowa o akumulatorach półprzewodnikowych, niekorzystających z ciekłego elektrolitu i zbudowanych m.in. z elementów ceramicznych i polimerowych.
Akumulator solid-state od QuantumScape – co Amerykanie obiecują?
Łooo, a czegóż to oni nie obiecują… Pojemność przekraczająca 80 proc. pojemności nominalnej po 800-krotnym ładowaniu? Tak. Szybkie ładowanie w 15 minut od 0 do 80 proc. pojemności? Oczywiście. Większą gęstość energii, pozwalającą na budowę mniejszych akumulatorów? No jasne.
TAK, chcę kupić auto, które będzie mieć akumulator typu solid-state. Kiedy będzie jakieś w sprzedaży?
Nie wiem. To nie jest może jakiś ogromny problem, bo ja nie zajmuję się zawodowo budową akumulatorów do samochodów elektrycznych, ale problem w tym, że termin, który narzuciło sobie samo QuantumScape – czyli 2025 r. – nie musi wcale oznaczać (i jestem niemal całkowicie przekonany, że nie oznacza), że wtedy na rynku pojawi się jakieś auto korzystające z tego rozwiązania. Co skróciłbym do stwierdzenia, że firma ta ma w tym zakresie podobną wiedzę jak ja – czyli też nie wie. No dobrze, a dlaczego? Z co najmniej dwóch powodów.
Po pierwsze, o kolejnych przełomach w pracach nad akumulatorami półprzewodnikowymi słyszymy od lat. Zapowiedziało je już kilku producentów (w tym choćby Samsung), ale nadal nikt nie jest w stanie ich produkować. Toyota obiecuje taki termin jak Amerykanie, czyli 2025 r. – ale nadal nie ma mowy o seryjnej produkcji modułów opracowywanych wspólnie z Panasonikiem.
Po drugie, testowane przez QuantumScape prototypy to zaledwie pojedyncze warstwy cel akumulatorów, podczas gdy gotowy akumulator takich warstw powinien mieć – cytując MIT Technology Review – tuziny. To trochę tak, jakby wyniki uzyskiwane dla jednej cegły odnosić do całego budynku z takich cegieł zbudowanego.
No i po trzecie (no co… pisałem przecież, że „z co najmniej dwóch powodów”), cały czas trwają przymiarki do stworzenia procesu produkcyjnego, którego produkty nie będą się nadawać w większości na śmietnik. W zasadzie to właśnie to jest jednym z największych i najtrudniejszych do pozbycia się problemów.
NO ALE ZDĄŻĄ DO 2025 ROKU, SPOKO
Tak. Tak, z pewnością. A jeszcze w tym samym roku na drogi wyjadą z salonów gotowe Izery, oczywiście z akumulatorami półprzewodnikowymi od QuantumScape. Co może pójść nie tak?