Jeśli do służby wracają Polonezy-karetki, to chyba nie jest najlepiej ze służbą zdrowia

0
400

Nie znam się na służbie zdrowia ani na pandemii. Jak na razie po 7 miesiącach morderczej epidemii zaraziło się 0,39% społeczeństwa, a pozostałe 99,61% w jakiś sposób odczuło jej skutki. Po początkowych sukcesach przyszedł obecnie czas porażek i ponoć służba zdrowia już się zatkała. Świadczą o tym rozmowy kierowców karetek ze szpitalami, które wypłynęły na TVN24. W skrócie: nie chorujcie, bo nigdzie nie ma miejsc.

Nie ma też karetek

Tzn. są, ale zapewne nie nadążają. Oto dzisiejsze zdjęcie ze stacji kontroli pojazdów w Busku-Zdroju (fot. Konrad Bąk):

Jeśli do służby wracają Polonezy-karetki, to chyba nie jest najlepiej ze służbą zdrowia

Mercedes Vito to zapewne standardowo pracujący ambulans w tej miejscowości i zapewne przechodzi obowiązkowe badanie techniczne. Razem z nim przyprowadzono Poloneza w wersji Cargo, czyli popularną karetkę z lat 90. ubiegłego wieku. Wątpliwe, żeby ten samochód walczył jeszcze na co dzień jako ambulans, zapewne był gdzieś odstawiony w rodzaju „już tego nie używamy, kiedyś się da na przetarg”, ale w obecnej sytuacji został wyprowadzony, doprowadzony do ładu i zaraz przejdzie badanie techniczne. Jest więc niemała szansa, że jeśli się rozchorujesz lub będziesz mieć wypadek (czego nikomu nie życzę), to w rejonie buskim przyjedzie po ciebie zespół ratunkowy w Polonezie. I to byłoby śmieszne, gdyby nie to, że nie jest.

Jaki jest resurs karetki pogotowia?

Mieszkając w Warszawie można nabrać wrażenia, że karetki to same nowe, 5-letnie samochody. Ale na prowincji jest już gorzej. W służbie regularnie widuje się pojazdy ponad 20-letnie – pierwszą generację Sprintera, drugą generację Mastera, Volkswageny T4 i to sprzed liftingu. Poznałem kiedyś człowieka, który jest kierowcą karetki w mieście mającym 25 tys. mieszkańców. Jego służbowy samochód to Renault Trafic z 2003 r., w którym regularnie zmagają się z najgłupszymi awariami typu spadający mechanizm wybieraka biegów. O liście usterek w zabytkowym Polonezie-karetce nie chcę nawet myśleć, ani o tym jaką minę musi mieć załoga, której przypada w udziale jazda czymś takim. Polskie klasyki najlepiej oglądać na zlotach, a nie tam gdzie potrzebna jest poważna praca. Obyśmy tylko nie musieli przywracać do użycia również zabytkowych karawanów.