Przy czym eksperci z Wald International nie zabrali się jeszcze za skromnego Ghosta nowej generacji. Zamiast tego zabrali się za Cullinana, przy projektowaniu którego jeszcze chyba nie obowiązywały zasady umiarkowania i dyskrecji (tak jakby obowiązywały przy tworzeniu Ghosta…).
Dla przypomnienia, standardowy Cullinan wyglada tak:
Tak:
I tak:
W zasadzie, pomijając monstrualne wymiary i znaczek, który od razu wskazuje, że to auto kosztowało więcej niż twój dom i przy okazji domy całej twojej rodziny, nawet elegancko i nie jakoś przesadnie na pokaz.
Najwyraźniej dla Wald International było zbyt elegancko i skromnie. W końcu inaczej nie powstałby pakiet Black Bison, po ubraniu którego Rolls-Royce Cullinan wygląda tak:
I jeśli do tej pory nie byliście przekonani, że Cullinan może wyglądać skromnie, to w porównaniu do odmiany z pakietem Black Bison macie dowód na to, że może tak być. Jeszcze więcej chromu (jednak się da!), jeszcze większy grill (a przynajmniej jego wizualne przedłużenie) jeszcze więcej dokładek, a do tego… obniżone zawieszenie. Zdecydowanie trzeba będzie w tej wersji szukać dla siebie dróg dobrej jakości. I bez progów zwalniających.
Z podjeżdżaniem na krawężniki też może być problem, bo ktoś w Wald International uznał, że 22-calowe felgi są zdecydowanie zbyt dyskretne, więc zamiast nich na pokładzie Cullinana Black Bison znalazły się… 24-calowe obręcze. Z dość symbolicznej grubości gumą dookoła.
A jeśli komuś przód i bok wydawały się lekko kontrowersyjne, to jest jeszcze tył. I to jaki!
Mniej więcej taki, jakby ktoś postanowił sprawdzić, czy da się wszystkie możliwe tuningowe gadżety zamontować w jednym aucie. I udało się. Lotka na bagażniku? Jest. Dodatkowe zdobienia w zderzaku? Są. Monstrualny dyfuzor? Oczywiście. Dodatkowe poszerzenia zderzaka? Jasne.
A gdyby tego było mało, na środek udało się jeszcze wepchnąć oświetlenie rodem z F1:
Dobra, nie będę ukrywać – ta wersja wygląda okropnie.
Może nie tak bardzo jak projekt Mansory…
… ale jednak pięknym go nazwać bardzo trudno. Natomiast ma jeden duży plus: o ile nigdy nie byłem fanem Cullinana, tak teraz – w kontraście do japońskiego szaleństwa – wydaje się całkiem atrakcyjnym i nawet wysmakowanym autem.
Swoją drogą, dopiero teraz odkryłem, że Rolls-Royce na swojej stronie reklamuje Cullinana między innymi takim hasłem:
A nie, przepraszam, pomyliłem luksusowe marki, u Rollsa chodzi takie:
Przy aucie za milion złotych – brzmi legitnie.