To na razie program testowy, bo w stanie Michigan, gdzie znajdują się największe fabryki Forda i główna siedziba koncernu, na razie panują wyjątkowo ostre restrykcje przeciwepidemiczne. Nie wolno pracować nawet na budowie, a już o pomieszczeniach zamkniętych nie ma co nawet marzyć. Ford jednak chciałby być przygotowany na jak najszybszy powrót do produkcji pickupa F-150, wytwarzanego w fabryce Rouge w Detroit – i dlatego testuje pionierski program kontroli odległości między pracownikami za pomocą obowiązkowych opasek na ręku.
Urządzenie jest stosunkowo proste
Jeśli opaska wykryje w odległości 2 metrów sygnał z drugiej opaski, zacznie wibrować, żeby ostrzec pracownika, że nadmiernie zbliża się do innego człowieka. Nie jest jeszcze jasne, czy na wibracjach się skończy, czy może opaska będzie też przekazywała informację o naruszeniu strefy bezpieczeństwa do jakiegoś ogólnego systemu. A jeśli tak, to powstaje pytanie, który z pracowników dostanie karnego ptaszka – ten, który się zbliżył, czy ten do którego się zbliżono? Rozstrzygnięcie tej kwestii może być trudne.
Ktoś może powiedzieć „co ty możesz o tym wiedzieć!”
Słusznie, ale tak się składa że byłem w fabryce Rouge i widziałem na własne oczy linię produkcyjną F-150. Choć o koronawirusie nikt jeszcze wtedy nie słyszał, pracownicy i tak pracowali w rękawiczkach, żeby nie tłuścić elementów, które przenosili. Jednak jeśli linia produkcyjna nie zostanie radykalnie przeorganizowana, to o zachowaniu 2 metrów między pracownikami można jedynie zamarzyć. Pomijam już kwestię stołówki, korytarza, klatek schodowych i wind, gdzie przy najszczerszych chęciach nie da się zachować dwumetrowego odstępu między pracownikami. Są wszak stanowiska na montażu, gdzie daną czynność dla zachowania precyzji wykonują dwie osoby – zwłaszcza jeśli chodzi o zamocowanie dłuższych czy delikatniejszych elementów. Może gdyby na każdym stanowisku pracowała tylko jedna osoba, to wibrujące opaski miałyby mniej okazji do alarmowania – ale to zapewne wydłużyłoby czas składania jednego wozu. Choć w sumie w obecnej sytuacji to chyba nikomu nie przeszkadza, bo kto miałby te złożone samochody kupować?
Oczywiście na opaskach się nie kończy
Maski, przyłbice, ubiór ochronny, pomiar temperatury – to oczywistość. Do tego dochodzi jeszcze codzienny raport o stanie zdrowia wypełniany przez pracownika, ale dotyczący nie tylko jego samego, a również osób, z którymi miał kontakt. To może być ciekawe, jeśli np. ktoś poda że jego kolega ze stanowiska jest zdrowy, a faktycznie jest chory, czy wyciągnięte zostaną konsekwencje?
W każdym razie kwestia opasek na rękę zaczyna być coraz bardziej realna. Na razie to tylko Ford, tylko w fabryce, i tylko jako program testowy, który nawet nie wiadomo kiedy będzie wdrożony. Ale być może ani się spostrzeżemy, a w takie same opaski wyposaży nas rząd – a może w lepsze, które będą samoczynnie mierzyć temperaturę ciała i monitorować nasze przemieszczanie się pod pretekstem kontroli zachowania bezpiecznego dystansu. Technologia jest, teraz pozostaje wdrożyć ją metodą małych kroczków.