„Wie pan co, kupiłbym, tylko strasznie nie podoba mi się ten samochód z zewnątrz. Kto go w ogóle projektował?!” – gdyby tak wyglądała rozmowa podczas oględzin opisywanego egzemplarza Forda GT, właściciel wozu mógłby być niepocieszony. W najlepszym wypadku pewnie skończyłoby się na grzecznym wyproszeniu gościa.
Ford GT na sprzedaż należy do Moraya Calluma
Pan Callum był szefem designerów, którzy projektowali Forda GT, a co za tym idzie: to on odpowiada za to, jak prezentuje się supersamochód z błękitnym owalem na masce.
A prezentuje się właśnie tak.
Jego pochodzący z roku modelowego 2017 egzemplarz pokryto kolorem Liquid Red Metallic, a kokpit został wykończony w czerniach, szarościach i w bieli. Efekt jest bardzo miły dla oka, choć nie chciałbym być na miejscu pracownika, którego zadaniem jest doczyszczenie białych fragmentów tapicerki.
Być może należy dokładnie przyjrzeć się autu pana Calluma. Wygląda na to, że właśnie tak powinien prezentować się „idealny Ford GT”, skoro w ten sposób skonfigurował go ktoś, kto wymyślił jego kształty.
Czerwony wóz przejechał tylko 204 mile
W przeliczeniu na kilometry, to niecałe 330. Wygląda więc na to, że Moray Callum nie zdążył się specjalnie nacieszyć swoim 650-konnym Fordem. Raczej nieczęsto sprawdzał, czy silnik 3.5 V6 faktycznie zapewnia tu przyspieszenie do 100 km/h w trzy sekundy. Właściwie to być może nigdy tego nie zrobił. Chyba nie powinien, bo silnik nie zdążył się jeszcze dotrzeć.
Ciekawe, czy 330 kilometry wystarczyły, by osuszyć do zera zbiornik paliwa w GT. Stawiam, że tak, bo jego pojemność to tylko 57 litrów.
W takim razie dlaczego ten Ford GT jest na sprzedaż?
Dlaczego właściciel sprzedaje swoje auto? Najprostsza odpowiedź brzmi: „bo może”. A właściwie: „bo już może”. Nabywcy pierwszych egzemplarzy podpisywali bowiem dokument, w którym zobowiązywali się – pod groźbą kar – do tego, że nie sprzedadzą swoich Fordów GT przez dwa lata od momentu odbioru. Ten termin już upłynął, a GT stały się łakomym kąskiem na rynku wtórnym. Produkcja modelu co prawda kończy się w 2022 roku, ale firma nie zbiera już zamówień i jedyny Ford GT na sprzedaż, jakiego można dziś kupić, musi być z drugiej ręki.
Dlatego cena czerwonego egzemplarza raczej nie będzie okazyjna. Ostatnie zamówione sztuki kosztowały zwykle ok. 500 tysięcy dolarów, ale ta – zważywszy na jej właściciela – powinna być jeszcze wyższa. Ale na pewno i tak się sprzeda, a pan Callum licząc dolary, które zarobi, wymyśli jakieś nowe dzieło.