Trudno było się spodziewać, by tuż przed świętami rząd zniósł ograniczenia w przemieszczaniu się i inne rygory. W końcu chodzi o to, by Polacy nie jeździli tłumnie do rodzin w wielkanocne odwiedziny. Dlatego co najmniej do 19.04 nadal nie można opuszczać domu poza kilkoma szczególnymi przypadkami. Przypomnijmy: chodzi o wykonywanie czynności zawodowych i zaspokajanie „niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawa życia codziennego”, takich jak zakupy. Możemy też wybrać się do miejsc kultu religijnego albo brać udział w wolontariacie związanym z walką z koronawirusem. Od 16.04 w życie wejdzie obowiązek zasłaniania nosa i ust w przestrzeni publicznej.
Co te przepisy oznaczają dla kierowców?
Jesteśmy na portalu motoryzacyjnym, więc skupmy się na obostrzeniach, które mogą dotknąć osób poruszających się samochodami. Na początku, ważna informacja. Rządowe obostrzenia dotyczące maksymalnej liczby ludzi podróżujących pojazdem (zajęte może być co drugie miejsce) nie dotyczą aut prywatnych, a jedynie komunikacji miejskiej i prywatnych busów, np. dowożących pracowników. Jeżeli jedziemy z rodziną, możemy zapełnić cały, własny samochód.
Pytanie brzmi – czy w ogóle możemy gdzieś jechać?
Policjantom z całej Polski zdarza się zatrzymywać samochody i pytać kierowców o cel podróży. Za „nieuzasadnioną jazdę” grożą mandaty. Gdzie nie jeździć? Na pewno nie na spacer (jeśli już chcemy się przewietrzyć, to obok domu) czy na spotkanie towarzyskie. Również przejażdżka bez celu – mimo że przyjemna, a podczas niej raczej nie wysiadamy – może nie spotkać się ze zrozumieniem funkcjonariuszy.
Czy wolno jechać na myjnię?
Jednym z głównych tematów w mediach w ciągu kilku ostatnich dni były mandaty, które kierowcy z Olsztyna otrzymali za korzystanie z myjni bezdotykowych. Funkcjonariusze policji i żandarmerii wojskowej uznali, że mycie auta nie jest niezbędne do życia i ukarali kierowców mandatami w wysokości 500 zł.
Tymczasem Polska Policja na Twitterze – w odpowiedzi na opublikowany przez jednego z użytkowników film pokazujący policjantów opłukujących auto na myjni – udzieliła dość uspokajającej odpowiedzi.
Nie ma mandatów za bieganie, za mycie auta, za wymianę opon. Mandaty są za przebywanie w miejscach wyłączonych z użytku publicznego jak np. parki, za grupowanie się, za niestosowanie się do przepisów ograniczających izolację itp. Akurat czynności zawodowe są wyłączone z obostrzeń
— Polska Policja 🇵🇱 (@PolskaPolicja) April 8, 2020
Co prawda olsztyńscy kierowcy mogliby się kłócić, czy na pewno „nie ma mandatów za mycie auta” – ale może policja jednak zdecydowała się spojrzeć na sprawę w bardziej ludzki sposób? Wspomnianej wypowiedzi wtóruje – również na Twitterze – Andrzej Borowiak, rzecznik policji z Poznania.
Każda sprawa do oceny indywidualnej. Jeśli auto jest do celów zawodowych, ja bym nie widział problemu. Jeśli zaś mycie auta by miało się odbyć przed eskapadą na grilla z kolegami nad Maltę? Tu byłbym po stronie rozporządzenia, bo to by nie było niezbędne życiowo – pisze policjant.
Taką samą logiką kieruje się policja z Torunia. W rozmowie z dziennikiem „Nowości”, Wioletta Dąbrowska z Komendy Miejskiej Policji w tym mieście powiedziała: Toruńska policja stoi na stanowisku, że na myjnię można jechać. Nie będzie też mandatu za wymianę opon w aucie na letnie i zgłoszenie się na obowiązkowy przegląd samochodu. Oczywiście takie wyjazdy nie mogą być wycieczkami dużej liczby osób. Sam kierowca wystarczy.
Zastanawiający może być za to twitterowy post umieszczony – również przez policję – w tym samym wątku, co wspomniany wyżej.
„Za mycie, za jazdę na rowerze i bieganie po ulicach i chodnikach” jak to określają media będą mandaty, jeśli nie jest to zaspokajanie bieżących potrzeb życiowych a na chwilę obecną tylko rekreacja, z którą można poczekać.
— Polska Policja 🇵🇱 (@PolskaPolicja) April 8, 2020
O co chodzi? Tego chyba nikt nie wie. Może o to, by myć auto tylko wtedy, kiedy się potrzebuje, a nie dla przyjemności? Myłem, ale się nie cieszyłem – mógłby to skomentować pewien znany polityk.
Z drugiej strony, właściciele myjni na swój sposób reagują na nową sytuację. Jedna z sieci wprowadziła do oferty nowy program, „odkażanie”. Jego użycie ma pomóc w tłumaczeniu się przed policją.
Ja polecam spojrzeć na sprawę ze zdrowym rozsądkiem. Jeśli brud zagraża bezpieczeństwu jazdy, zasłania szyby czy reflektory – jedźmy na myjnię. Jeśli potrzebujemy czystego auta do pracy (jak na przykład piszący te słowa przed sesją zdjęciową samochodu testowego) – jedźmy. Zachowajmy wymagany odstęp, nie róbmy zgromadzeń przy stanowiskach. A w większości sytuacji i tak najlepiej będzie poczekać.
Co z wymianą opon?
Wspomniana wyżej wypowiedź z Twittera teoretycznie rozwiązuje też kwestię zmiany opon. W końcu jest już najwyższa pora, by założyć letnie ogumienie, a jazda na zimowym powoduje gorszą przyczepność i szybsze zużywanie opon. Warto jednak pamiętać, by w zakładzie wulkanizacyjnym także zachowywać wymagany prawem, dwumetrowy dystans od innych ludzi. A najlepszym rozwiązaniem będzie skorzystanie z firm oferujących usługę door to door. Pracownik odbiera samochód spod naszego domu, zmienia opony w warsztacie i odstawia auto tam, skąd je wziął. W ten sposób zaoszczędzimy nie tylko czas, ale i nie będziemy martwić się kontrolą.
Podstawowy problem z tymi przepisami to ich niejasność.
Możemy znajdywać „pocieszające” wpisy na Twitterze, a później i tak mieć nieprzyjemne spotkanie z policją. Wypowiedzi rzeczników nie są w Polsce źródłem prawa. Jak na razie, każda sprawa jest rozpatrywana przez funkcjonariuszy indywidualnie, co rodzi pole do wielu nadinterpretacji i konfliktów. Najgorsza jest niepewność, czy – mimo braku złych intencji – przypadkiem nie robimy czegoś nielegalnego. Oczywiście, ewentualnego mandatu można nie przyjąć. Ale nie każdy ma ochotę na późniejsze sądowe batalie. Poza tym, policja wspomina także o możliwości nałożenia kar administracyjnych, od których odwołać się można dopiero po ich zapłaceniu.
Jak radzić sobie w tym trudnym czasie? Z doświadczenia wiem, że w czasie rozmowy z policjantem najlepiej działa kultura, uśmiech i spokojne tłumaczenie. Jakoś musimy to wytrwać. Kiedyś się skończy.