Czas chyba się z tym pogodzić. Mercedes powoli traci swój „celownik”

0
346

Klasa C, klasa E i klasa S – to takie umowne niezbędne minimum, jeśli chodzi o bastion pojazdów Mercedesa z logo marki w postaci celownika na szczycie maski, zamiast większej lub mniejszej gwiazdy na grillu. Dopóki w nich można zamówić tę opcję – jest w porządku. Teraz jednak robi się powoli jasne, że nawet i te pewniaki nie są wcale takie pewne.

Klasa E bez celownika w Stanach Zjednoczonych.

Jeszcze niedawno klienci w Stanach Zjednoczonych mogli wybierać pomiędzy gwiazdą na grillu a gwiazdą w formie celownika. Po liftingu klasy E takiej opcji już jednak nie ma. A nawet nie tyle tylko nie ma, co nie ma i nie będzie – informację te potwierdził zresztą w rozmowie z Motor Trend tamtejszy oddział Mercedesa.

Czyli w całych Stanach można zamówić tylko trzy modele z gwiazdą we właściwym miejscu – klasę S, klasę S w wydaniu Maybach i GLS, również w wydaniu Maybach.

Koniec listy.

W Europie zresztą też nie jest lepiej.

Jeśli dobrze liczę, oficjalna polska strona Mercedesa pokazuje 34 (!) dostępne modele, biorąc pod uwagę wszystkie warianty nadwoziowe. Ile aut prezentowanych jest z celownikiem, zamiast gwiazdą na grillu? Policzmy:

    klasa S
    klasa S z przedłużonym rozstawem osi
    Mercedes-Maybach Klasa S
    Mercedes-Maybach GLS

Czyli 4. Pozostałych 30 nie jest prezentowanych z tą opcją. Chociaż to nie znaczy, że lista modeli z gwiazdą zamyka się na powyższej liście.

W dalszym ciągu można bowiem zamówić w Polsce Mercedesa klasy E – również tego po liftingu – z celownikiem. Niestety nie jest to opcja darmowa – żeby umiesić gwiazdę we właściwym miejscu, trzeba wybrać Pakiet Exclusive – elementy stylizacji zewnątrz, co może i nie byłoby problemem, gdyby opcja ta faktycznie kosztowała 1129 zł, jak sugeruje konfigurator. Po kliknięciu w tę pozycję szybko okazuje się jednak, że taka modyfikacja będzie nas ostatecznie kosztować… 14 283 zł.

Dalej taniej niż stylizacja AMG, ale wybór między Exclusive a Avantgarde jest teraz zdecydowanie trudniejszy.

Czas chyba się z tym pogodzić. Mercedes powoli traci swój „celownik”

Ale jest jeszcze klasa C!

Właściwie to była, przynajmniej w Polsce. W naszym krajowym konfiguratorze nie znajdziemy już bowiem odmiany z celownikiem. Do wyboru jest wydanie bazowe, Avantgarde albo AMG – wszystkie mają wielką gwiazdę na grillu. Przy czym trzeba zaznaczyć, że już wcześniej przez chwilę w polskiej ofercie nie było klasy C z celownikiem, a potem wróciła – może i tym razem sytuacja się powtórzy.

Czas chyba się z tym pogodzić. Mercedes powoli traci swój „celownik”

W tym jednak możemy się poczuć prawie tak, jak mieszkańcy Stanów Zjednoczonych. Podczas gdy my mamy klasę E z celownikiem, a za Oceanem nie jest ona dostępna, w Polsce nie można kupić klasy C z celownikiem, ale bezpośrednio za naszą zachodnią granicą (tym fragmentem z Niemcami) taka klasa C jest obecna w sprzedaży.

Czas chyba się z tym pogodzić. Mercedes powoli traci swój „celownik”

Przynajmniej na razie. Kto wie, co będzie przy okazji premiery nowej klasy C.

Tym bardziej, że te zmiany mogli w dużej mierze wymusić klienci

Mam takie wrażenie, że – przynajmniej w Polsce – od kiedy w W212 po liftingu pojawiła się możliwość zamówienia gwiazdy na grillu zamiast na masce (ok, tam dalej jest malutka gwiazda na masce, ale to się nie liczy), klienci uznali, że to jest coś nowego i świeżego, i tak trzeba konfigurować swoje nowe auta. I im późniejszy rocznik W212, tym trudniej trafić na modele z klasycznym frontem.

Przewijamy o kilka lat do przodu, do W213, gdzie – do liftingu – ten wybór też był finansowo łatwiejszy i… jest w sumie jeszcze mniej celownikowo. Przejrzałem ponad 100 ogłoszeń nowych i używanych aut tej generacji i celownik pojawił się rzadziej niż 10 razy. Oczywiście to żadna sensowna próba statystyczna, ale nikt raczej nie zaprzeczy, że gwiazda na masce raczej straciła u klientów na nowe samochody swój urok.

Przy takim obrocie spraw można zacząć się zastanawiać, czy kolejna generacja klasy E w ogóle będzie oferować taką opcję. Skoro klienci sami wybierają awangardę, a teraz jeszcze dodatkowo odstrasza się ich słonymi dopłatami od opcji klasycznej, to po co następnym razem projektować dodatkowe części, skoro można tego nie robić? Jeśli miałbym się zakładać, to pewnie postawiłbym te nieliczne pieniądze, które mam, na to, że celownik stanie się ultra prestiżowym znakiem rozpoznawalnym dla Maybacha, a w pozostałych autach po prostu go nie będzie.

Co sprawia, że chyba muszę zintensyfikować poszukiwania dla siebie jakiegoś W212 z gwiazdą w prawidłowej lokalizacji. To w końcu ostatni prawdziwy Mercedes (bo na W213 jeszcze mnie nie stać).