Tego jeszcze dokładnie nie wiadomo, ale według deklaracji ma schodzić lekko poniżej 3,5 sekundy. Czyli najszybszy raczej nie będzie, skoro R8 potrafi osiągnąć ją w 3,1 sekundy. RS e-tron GT będzie też musiało się zadowolić prędkością maksymalną zablokowaną na 250 km/h na godzinę.
Jakie będzie Audi RS e-tron GT?
Trochę jak Porsche Taycan, a może nawet bardzo, bo dzielić będzie z nim platformę J1. Będzie więc bardziej Taycanem, niż e-tronem. Pojemność netto zestawu akumulatorów trakcyjnych to 83,7 kWh, co powinno umożliwić uzyskanie 400 kilometrów zasięgu. Gdy będzie go brakować, pomóc ma możliwość ładowania z maksymalną mocą 350 kW. W tym tempie 80 proc. pojemności baterii, powinno pojawić się po 22,5 minuty. Taycan, jak żywy.
Inżynierowie Audi podkreślają jednak jego odrębną tożsamość. Ten czterodrzwiowy samochód ma być nie tylko sportowy, ale i komfortowy i cichy. Taki bardziej na co dzień, co z pewnością odróżnia go od Taycana.
Jest też na pewno taki element, który odróżni go od zwykłego Audi e-tron. Wersja GT nie będzie posiadała kamer zamiast lusterek. Grupa klientów zachwycona tą nowinką techniczną musiała być dość wąska, skoro z niej zrezygnowano.
Coś więcej?
Poza tym, to już tak raczej niewiele wiemy. Informacje o tym modelu dawkowane są bardzo oszczędnie. Będzie najmocniejszy, ale nie najszybszy. Będzie trochę Taycanem, ale nie za bardzo, bo Taycan jest sportowy, a RS e-tron GT ma być wygodne i dynamiczne. Największym wyzwaniem zapewne będzie przekonanie klientów, że samochód elektryczny, który według deklaracji ma osiągać ponad 400 kilometrów zasięgu, to idealny model do nazwania go Gran Turismo i zachęcania klientów do odbywania dalekich podróży.
Audi skomponowało nawet dla tego modelu własny dźwięk. Można będzie domówić też pakiet Brzmienie i dźwięki obowiązkowo emitowane przez pojazd elektryczny, zostaną uzupełnione przez dodatkowy głośnik z tyłu. Jest to pierwszy model elektryczny, w którym klient może wybierać brzmienie pojazdu. Jest to niewątpliwie bardzo interesujące i najwyraźniej na tego typu przedpremierowe informacje czekają klienci.
Oszczędnie dozowane informacje nie przynoszą wieści o cenie pojazdu. Wiemy za to, że elementy karoseryjne montuje 10 robotów, linia montażowa pracuje w tempie 36 cykli zamiast 16, a stoją przy niej, ramię w ramię, roboty wraz z ludźmi. I jeszcze, że łączenie karoserii z silnikiem, akumulatorami i zawieszenie, to inżynieryjny balet (to cytat).
Tylko wersji produkcyjnego samochodu jeszcze nikt nie pokazał, choć produkcja ruszy pod koniec 2020 roku. Na pewno będzie tak piękny, jak pięknie brzmi i ma brzmieć.