Seat wyprzedził tym sposobem Skodę, która wciąż nie ma w ofercie hybrydowego SUV-a. Tarraco e-HYBRID napędzane będzie zestawem znanym z innych modeli z-PHEV-owanych modeli niemieckiego koncernu – benzynowym silnikiem 1.4 TSI o mocy 150 KM połączonym ze 115-konną jednostką elektryczną. W sumie zestaw ten może się pochwalić mocą 245 KM i momentem obrotowym o wartości 400 Nm. Liczby te trafiają na koła przedniej osi z pomocą sześciobiegowej przekładni DSG. Producent chwali się, że auto w trybie mieszanym jest w stanie przejechać do 730 km. Oczywiście nie na samym prądzie.
Na energii elektrycznej Seat Tarraco e-HYBRID jest w stanie przejechać do 49 km.
Na tyle pozwalają akumulatory o pojemności 13 kWh. Oczywiście to wynik mierzony według normy WLTP, bardziej wyrozumiała, starsza norma NEDC pozwala na podanie wyniku 58 km. Jeśli ktoś ma w garażu wallboxa, to korzystając z mocy 3,6 kW akumulatory naładują się do pełna w 3 godziny, słabsza ładowarka – 2,3 kW zrobi to samo w 5 godzin.
Norma WLTP pozwala Seatowi na podanie średniego zużycia paliwa w przedziale 1,6-2,0 l/100 km
Oczywiście wiemy jak działają hybrydy plug-in, nie ma co ukrywać, że to wynik dotyczący pokonania co najwyżej pierwszych 100 km od ładowania. Powyżej tego wyniku średnie zużycie paliwa znacznie wzrośnie, podobnie zresztą jak emisja CO2. Ale zgodnie z ostatnimi raportami, mija sporo kilometrów, zanim średnia emisja hybrydy plug-in przekracza poziom jej odpowiednika z silnikiem wyłącznie spalinowym. A ci, którzy na co dzień pokonują niewiele kilometrów i mają dostęp do gniazdka elektrycznego, mogą jeździć Tarraco niemal jak autem elektrycznym, bez martwienia się o ograniczenia zasięgu w długiej trasie.
Polski importer jeszcze nie podał cen tego modelu – gdy się pojawią, niezwłocznie o tym napiszemy. A pojawią się pewnie niebawem, bo dostawy pierwszych egzemplarzy zaplanowano na pierwszy kwartał przyszłego roku.