Wreszcie jakiś tańszy Rolls-Royce. Ale zapomnij, że się nim przejedziesz

0
353

Bycie bogatym niesie ze sobą całe mnóstwo problemów i dylematów. Tak słyszałem. No bo wyobraźcie sobie: zamiast sprawić sobie willę która umożliwia parkowanie waszego nowego Rolls-Royce’a Cullinan na widoku (np. w przeszklonym garażu lub obok domowego ekranu kinowego), postanowiliście zaoszczędzić parę milionów i kupić sobie budynek, który takich możliwości nie oferuje. No ale zdążyliście się już przyzwyczaić, a druga willa wam niepotrzebna (ha, ha, doskonały żart, milordzie! Wiadomo, że druga willa jest zawsze potrzebna). No masakra jakaś – przecież nie będziecie ciągle siedzieć w garażu albo patrzeć na samochód na ekranie o rozdzielczości 8K.

Ale już jest rozwiązanie. To Rolls-Royce Cullinan w miniaturze.

Brytyjczycy wyszli naprzeciw swoim najbogatszym klientom i osobom, które zamówią luksusowego SUV-a będą teraz oferować także jego model w skali 1:8. Czyli spory – z prostego przeliczenia wynika, że długość miniaturki wyniesie ok. 66,8 cm.

Wreszcie jakiś tańszy Rolls-Royce. Ale zapomnij, że się nim przejedziesz

Tak samo… lub inaczej.

Zamawiający samochód będą mieli dwie opcje do wyboru. Model w skali może być wyglądać dokładnie tak samo jak pełnowymiarowy SUV, ale będzie też można skonfigurować go od podstaw. Ja bym pewnie wybrał pierwszą opcję, w końcu skoro miałbym samochód skonfigurowany pod siebie, to dlaczego taka sama miniaturka miałaby mi się nie podobać?

Niespełna 70-centymetrowy Cullinan składa się z ok. 1000 części.

To, wbrew pozorom, stosunkowo niewiele. Znacznie mniejsze modele w skali 1:18 potrafią składać się z podobnej lub nawet większej liczby elementów – przykładowo Mercedes-Benz 600 Pullman firmy CMC jest budowany z ponad 1230 części. Trzeba też jednak oddać sprawiedliwość i zaznaczyć, że w samochodach klasycznych znacznie wyższa jest liczba widocznych dla oka detali, które trzeba przecież jakoś odwzorować. W nowoczesnych autach jest zgoła inaczej.

Wreszcie jakiś tańszy Rolls-Royce. Ale zapomnij, że się nim przejedziesz

Tym niemniej, fakty są takie, że Cullinan 1:8 na zdjęciach prezentuje się dość dobrze. Co więcej, ma nie tylko działające oświetlenie, ale też otwierane wszystkie elementy. Zasadniczo w tak dużym modelu w ogóle nie powinno to dziwić, ale biorąc pod uwagę, co dzieje się na rynku modelarskim przeznaczonym dla zwykłych zjadaczy chleba (odchodzenie od otwieranych modeli metalowych na rzecz nieotwieranych żywicznych) i tak mnie to cieszy.

Wreszcie jakiś tańszy Rolls-Royce. Ale zapomnij, że się nim przejedziesz

Nie cieszy mnie natomiast, że model, na którego wykonanie poświęca się 450 godzin (!) i wart zapewne ponad 10 tys. dol. (tak, tyle potrafią kosztować modele w skali 1:8 – np. w przypadku stosunkowo znanej firmy Amalgam) jest miejscami… spasowany odrobinę krzywo. Po filmiku uznałbym, że patrzę na bardzo dobry model w skali 1:18, a nie ponad dwukrotnie większy. Ufam, że to kwestia egzemplarza „przedprodukcyjnego”. Bawi mnie nieco w tym kontekście wyrażenie „achieving perfection on every scale”, ale może mam spaczone poczucie humoru.

Tym niemniej, zawsze jestem za podobnymi pomysłami.

Z prostego względu – sam kolekcjonuję modele samochodów (choć ciut tańsze) i uważam, że to fajny pomysł, by mieć miniaturkę pojazdu, który stoi w garażu. Tym lepiej, jeśli model może wyglądać identycznie jak oryginał. Tak więc, drodzy Państwo z Rolls-Royce’a – proszę poprawić spasowanie ramek szyb, a ja w międzyczasie zacznę sobie konfigurować mojego Cullinana.